Najnowsze dane pokazują, że druga fala kryzysu nie jest mitem. Polska wcale nie jest zieloną wyspą, a polski przemysł znajduje się w najgorszej kondycji od trzech lat. Pocieszające jest to, że nasz kraj nie jest sam - źle dzieje się też w Niemczech, Hiszpanii czy niesławnej Grecji.
Obecny kryzys mógł być gorszy niż ten po upadku Lehman Brothers, ale politycy i bankierzy wyciągnęli wnioski. Rozumieją już, że rynków nie należy lekceważyć, a głos inwestorów trzeba traktować na równi z głosem wyborców. Choć spekulanci nie zrobią rewolucji, to uderzą w serce każdej współczesnej władzy - w budżet. Bez pieniędzy nie ma spełnionych obietnic. A bez obietnic nie ma poparcia.
Dlatego, kiedy strach na rynkach powraca, indeksy kierują się w dół, a wszyscy kupują dolara oraz nierentowne obligacje niemieckie, to politycy, żeby nie dopuścić do krachu i zapaści gospodarczej, reagują stanowczo.Piątkowe ustalenia ze szczytu UE, na którym unijni decydenci obiecali dać pieniądze bankom z pominięciem państwowych budżetów, były klasycznym przykładem politycznej interwencji.
A ponieważ ceny energii i jedzenia rosną wolniej, niż w zeszłym roku, szefowie banków centralnych będą mogli bez wyrzutów sumienia uruchomić swoją zakurzoną zabawkę - drukarkę. W obliczu nadciągającej recesji nie zawahają się skorzystać z dostępnych narzędzi i zaleją gospodarkę miliardami dolarów lub euro.
Pretekst jest, a inflacja przestała być argumentem dla prezesa Europejskiego Banku Centralnego, który zdecyduje się na stymulowanie gospodarki dodatkowym pieniądzem. W sierpniu podobnie postąpi szef Fed - Ben Bernanke, który zapowie długo wyczekiwany trzeci etap luzowania ilościowego, czyli przymusowy skup obligacji.
Inwestorom pozostaje bacznie przyglądać się rozgrywkom polityków z rynkami. W obliczu zalania gospodarki dolarami, amerykańska waluta może nie być już tą bezpieczną przystanią, za jaką uchodziła w ostatnich miesiącach. Wtedy do łask wróci złoto, które traci już od niemal roku. Cenny kruszec zyskuje zawsze, kiedy gotówki na rynkach jest za dużo.
Obawiam się jednak, że jeszcze kilka takich kryzysów i interwencji i złoto może się stać jedyną słuszną walutą posiadającą jakąkolwiek wartość, jak w średniowieczu. Zamiast kart płatniczych będziemy nosić ze sobą sakiewki, sprzedawcy będą gryźć monety sprawdzając, czy to nie fałszywki, a nad strumienie i potoki powrócą poszukiwacze złota. Wszystko dzięki bankierom, którzy zaserwują nam powrót do przeszłości. 500 lat wstecz.
Czytaj więcej o gospodarce w Money.pl | |
---|---|
Spełnili wymogi EBC i MFW. Dostaną pomoc? Nowelizacja ustawy o banku centralnym ma zapewnić Węgrom możliwość skorzystania z dalszej zagranicznej pomocy kredytowej w wysokości 15 mld euro. | |
Jest przeciek. EBC podejmie ważną dla banków decyzję Ma pomóc przede wszystkim, będącym w coraz większych kłopotach, hiszpańskim bankom. | |
Fed tnie prognozy wzrostu gospodarczego w USA Operacja Twist została przedłużona do końca roku. Prognozy Fed nie są jednak optymistyczne. |