_ _- _ Gdzie lichwa, nie ma nikt domu z kamienia słusznego _ - napisał ponad 40 lat temu amerykański poeta Pound Ezra Weston Loomis w wierszu _ Canto XLV _. Nie wiem czy prawnicy Ministerstwa Finansów zaczytują się w poezji, w każdym razie wysmażyli projekt zmian w ustawie o nadzorze bankowym i prawie bankowym.
Urzędnicy - najwyraźniej biorąc sobie do serc doniesienia o rosnącej liczbie zadłużonych we wszelkiej maści firmach pożyczkowych i chwilówkowych postanowili przykręcić śrubę z łatwym, ale jednocześnie morderczo drogim kapitałem. Jak się okazuje - mimo obowiązującej od siedmiu lat ustawy antylichwiarskiej, problem zrobił się niebagatelny. Wartość rynku pożyczek pozabankowych, czyli zadłużenie klientów firm pożyczkowych, szacuje się już na 4 mld zł. Z ich usług korzysta około 600 tysięcy rodzin w Polsce. Dla porównania wartość kredytów konsumenckich zaciągniętych w bankach wynosi 123 mld zł.
Pochylając się nad niedolą zadłużonych, resort finansów za sprawę priorytetową uznał konieczność wprowadzenia limitu pozaodsetkowych kosztów dodatkowego zastrzyku gotówki. Wiąże się to z tym, że pożyczkodawcy często wykorzystują zniesione z końcem 2011 roku ograniczenie w postaci 5 proc. kwoty dodatkowych udzielonego kredytu konsumenckiego i oprócz odsetek (ograniczone ustawą antylichwiarską, a ich wysokość nie może być wyższa niż 4-krotność stopy lombardowej NBP) obwarowują udzielenie pożyczki wieloma dodatkowymi kosztami. Pożyczający musi płacić ciężkie pieniądze za samo rozpatrzenie wniosku, ubezpieczenie pożyczki czy na przykład za samo dostarczenie gotówki do domu.
Urzędnicy - niczym święty Tomasz z Akwinu, który dopuszczał pożyczanie na procent, ale z umiarem - powiedzieli basta i postanowili wprowadzić limity dla odsetek karnych i wszelkich dodatkowych opłat. W pierwszym przypadku próg ustalono na poziomie 25 proc. wartości całej kwoty pożyczki. W drugim - 50 proc. wartości tej pożyczki w ciągu roku. Dodatkowe ograniczenie stanowi zapis mówiący, że suma kosztów przy zastosowaniu obu nie może przekroczyć 100 proc. wartości pożyczki w całym okresie kredytowania.
Obawiam się, że ewangelizacja firm pożyczkowych nie niewiele się zda, jak świat światem, jeżeli będą ludzie z życiowym nożem na szyi, potrzebujący gotówki _ na wczoraj _, zawsze znajda się tacy, którzy im pożyczą, wykorzystując okazje by szybko i nieźle zarobić. Niestety na nowych regulacjach i tak ucierpią przede wszystkim ludzie najbiedniejsi, którzy i tak pożyczą pieniądze albo w szarej strefie albo nawet w firmach działających w świetle prawa, ale omijających nowe regulacje.
Te sposoby znane są choćby z historii. Zarówno chrześcijanie jak i muzułmanie doskonale wyćwiczyli się w omijaniu antylichwiarskich kanonów swoich religii. Sposób pozwalający ominąć wytyczne Koranu - zakazującego pożyczania na procent - wymyślili na przykład hanafici. Tak nazywaną szkołę prawa muzułmańskiego założył perski kupiec Abu Hanifa. Jego pomysł był genialny w swej prostocie. Szukającemu kredytu klientowi pieniądze należało zaoferować w zamian za jakąś rzecz. Tak pojawiła się murabaha, czyli sprzedaż _ na niby _. Kredytobiorca przychodził do bankiera i przynosił jakiś przedmiot. Potem wspólnie wyceniali przedmiot, zwykle nie wedle jego wartości rynkowej, lecz zgodnie z potrzebą kredytową. W umowie sprzedaży klient zobowiązywał się odkupić przedmiot po upływie dokładnie określonego czasu z pewną, wcześniej ustaloną marżą.
Chrześcijanie nie byli gorsi jeżeli chodzi o omijanie zakazu lichwy. Wymyślili rentę czyli przekazanie komuś prawa do własności - na przykład ziemi - za udzielenie pożyczki. Wprawdzie dłużnik musiał odkupić to co przekazał za tę samą cenę, ale zanim to nastąpiło, nowy właściciel ciągnął cały zysk z renty. Tak więc sposobów na to by pożyczyć za mały - zgodny z prawem procent i marżą, a nieźle się przy tym obłowić jest mnóstwo, a przy kolejnych obostrzeniach przepisów, zapewne powstaną jeszcze bardziej pomysłowe.
Wprawdzie Jezus powiedział:_ Czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się stąd nie spodziewając _(Ewangelia według Łukasza), to we współczesnym świecie pieniądza bliżej nam jednak do Gordona Gekko z filmu Oliviera Stone'a _ Wall Street. _Sam nie był w stanie odpowiedzieć, kiedy będzie miał dość zarabiania, ale przekonywał, że _ greed is good _ czyli chciwość jest dobra. Chciwość jest właściwa. Chciwość działa i najlepiej oddaje ducha ewolucji. Jak długo będą powstawać zakazy, tak wytrwale i pomysłowo będziemy je omijać. Hasło: Bez BIK, zaświadczeń o zarobkach, formalności w kwadrans - nie zniknie z przystanków i naszych wycieraczek.
Czytaj więcej w Money.pl