Jarosław Gowin nie da się tak łatwo pokonać. Nie zatopiło go odejście z szeregów Platformy Obywatelskiej, nie przeszkodzi też w dalszej politycznej karierze pierwsza bolesna porażka wyborcza. Będzie to tym łatwiejsze, że lider Polski Razem jest bardzo elastyczny w szukaniu ewentualnych koalicjantów. Nie straszny mu mariaż z Korwin-Mikkem, czy dawnymi wrogami z przeciwnego okopu PiS. To, że rozważa też współpracę z PSL nikogo dziwić nie może, bo jak wiadomo ludowcy mogliby znaleźć wspólne elementy programu z każdym, byle tylko dało się to przekuć na intratne posady.
- _ Jesteśmy otwarci na współpracę, ze wszystkimi środowiskami centroprawicowymi, zarówno z partiami, jak i z niezależnymi komitetami samorządowymi _ - podkreślił lider Polski Razem. W tym kontekście wymienił: PSL, Solidarną Polskę, Kongres Nowej Prawicy, Ruch Narodowy oraz PiS. Żeby było jeszcze ciekawiej Gowin, dopytywany o możliwość koalicji z do niedawna bliską jego politycznemu sercu Platformą Obywatelską, ocenił, że nie jest to partia centroprawicowa... - _ To partia przesuwana przez Donalda Tuska w kierunku typowej socjaldemokracji, to jest partia centrolewicowa _ - stwierdził. Potem jednak na wszelki wypadek zaznaczył, że koalicje z PO na szczeblu lokalnym są możliwe i także w tym zakresie lokalne struktury jego partii będą miały autonomię. Od tej ostatniej deklaracji do powiedzenia: _ Ok. chce współpracować z każdym, byle tylko przetrwać _ jest już tylko mały krok.
Nierozważnie swoimi ostatnimi wypowiedziami, ten otwarty na współpracę polityk, zamknął drogę dla dialogu z tak zwaną lewicą czyli SLD i Twoim Ruchem. O ile oczywiście można zrozumieć Gowina w ostrym _ nie _ dla Palikota, to brzydzenie się Sojuszem może odbić się czkawką, bo to przecież w niektórych decyzjach partia ta jest tak mocno zorientowana jest na interes polskiego Kościoła, jak żadna inna.
Tu jednak znowu w komentarzach po ostrych zapowiedziach pojawiają się zmiękczające tony, kiedy to szef Polski Razem podkreśla, że decyzję o koalicjach na szczeblu gmin i powiatów będą podejmowały lokalne struktury partii. Władze krajowe rozstrzygną tylko czy powstanie jedna ogólnopolska koalicja w wyborach samorządowych.
Polska Razem w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego uzyskała 3 procent i nie zainstalowała żadnego swojego polityka w Parlamencie Europejskim. - _ Wynik nie jest satysfakcjonujący, ale jest dobrym punktem wyjścia do dalszej działalności partii _ - jak mantrę od pierwszego spotkania w studiu powyborczym powtarza Gowin. Dalej się usprawiedliwia: _ Istniejemy formalnie od marca, teraz mamy czas na rozbudowę struktur partyjnych i przygotowanie się do wyborów samorządowych. _
Rzeczywiście czasu na właściwe przygotowanie nie było, co gorsza teraz również w poszukiwaniu aliansów nie będzie go też dużo. Przydałaby się jakaś maszyneria, która byłaby w stanie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przemalować barwy na sztandarach w mgnieniu oka.
Na szczęście już takie narzędzie powstało i trudno oprzeć się wrażeniu, że inspiracją dla polskich zresztą naukowców byli rodzimi politycy. Na razie inżynierom udało im się opracować system, który jak kameleon zmieni kolor obiektu, czołgu lub stanowiska dowodzenia. W przyszłości może znaleźć zastosowanie w mundurach, które też w ułamku sekundy zmienią kolor.
Wynalazek roboczo nazwano dość banalnie _ Kameleonem _, ale przecież można by sięgnąć do przepastnej skarbnicy zmieniających poglądy wybrańców narodu. Czarnecki, Wipler, Dorn, Kamiński i Gowin oczywiście, brzmią też całkiem nieźle. Z uwagi na marketingową użyteczność różnego zastosowania nazwiska wydaje się, że system miałby największe szansę znaleźć klientów jako Gowin. Z angielskim _ go _ i _ win _wpisanym w marzenie o zwycięstwie, niezniszczalności i ciągłym pędzie naprzód.
Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl