_ - Statystycy nie są od oceny moralnej. Mają pokazać, ile ludzie zarobili i jaka jest konsumpcja - _ twierdzi wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, komentując nową metodologię GUS-u. Niemoralne podejście do statystyki wzbogaci Polskę w tym roku o ponad 16 miliardów złotych.
Niestety, tylko na papierze. Bo w tym roku Główny Urząd Statystyczny, zgodnie z unijnymi wytycznymi, zacznie doliczać do Produktu Krajowego Brutto szacunkowe obroty przemytników, dilerów narkotykowych i prostytutek. Bardziej szczegółowe dane na temat tych branż poznać mamy najpóźniej we wrześniu. Już teraz jednak GUS ujawnił, że będzie to około 1 procent całego PKB, który w tym roku powinien wynieść ponad 1,6 biliona złotych. Czyli, lekko licząc, mamy dodatkowe 16 miliardów do statystyk.
To by wyjaśniało coraz optymistyczniejsze ostatnio wypowiedzi ministrów. Janusz Piechociński i Mateusz Szczurek głośno już mówią, o przekroczeniu poziomu +3 procent PKB w tym roku i zapewniają, że to koniec problemów z nadmiernym deficytem. Bo konsekwencje 16-miliardowego zastrzyku wirtualnych pieniędzy w skali makro są oczywiste - spadnie procentowo dług publiczny i deficyt właśnie. Ucieszą się też pewnie żołnierze, bo odnoszące się do PKB wydatki na wojsko powinny być wyższe o ponad 300 milionów złotych. Nic tylko się cieszyć.
Jeśli jednak przyjrzeć się tym liczbom pod nieco innym kątem, okaże się że każdy dorosły Polak - też statystycznie, rzecz jasna - na prochy, usługi pań lekkich obyczajów i towary z kontrabandy rocznie wydaje grubo ponad 500 złotych. Dwa i pół razy więcej niż na słodycze, o ponad 150 złotych więcej niż na leki bez recepty, a nawet więcej niż na przygotowania do świąt Bożego Narodzenia! A to już nas stawia w mniej korzystnym świetle.
Podobne porównania mnożyć można w nieskończoność, zbliżając się z każdym krokiem coraz bardziej do granic absurdu. Bo nowa metodologia liczenia PKB właśnie absurdem nieco trąci. Już pojawiły się zresztą sugestie, by pójść za ciosem i nie ograniczać się tylko do narkotyków, przemytu i prostytucji. Wymuszenia rozbójnicze czy kradzieże z włamaniem też generują niemały obrót gotówkowy i komuś przynoszą dochód. Wiadome usługi pań z zagranicy można z kolei uwzględnić w statystykach importu. Drzwi do G20 faktycznie stoją przed nami otworem.
autor jest redaktorem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl