Po raz kolejny mamy dowód, w jakim koszyku państw jesteśmy. HP korumpowało Rosjan, Meksykanów i nas. Nasza gospodarka, nasze urzędy, są tak samo postrzegane jak w tamtych krajach. Możemy sobie na naszym podwórku snuć wizje o naszej potędze, zielonej wyspie, znaczeniu w Unii Europejskiej, ale taka sytuacja, jak z HP, uświadamia, że jesteśmy republiką bananową.
Wystarczy do nas przyjechać z walizką dolarów oraz wiedzą, komu ją wręczyć i już można zarabiać kokosy. Takie przekonanie nie mogło się wziąć znikąd. Gdy czytamy o korupcji na Wschodzie - w Rosji, na Ukrainie - oburzamy się, jak to możliwe. To nie cywilizowane! A tymczasem globalne koncerny nie widzą różnicy - tak samo działają w Rosji, jak i w Polsce. Smarują i jadą.
Najgorsze jest to, że nie specjalnie mamy prawo się oburzać. Moglibyśmy nie czuć się jak bananowa republika, gdyby nasze służby zapobiegły wręczaniu łapówek, a jeszcze lepiej, gdyby HP nie znalazł chętnych do wzięcia. Tymczasem HP udowodnił, że działamy - w temacie korupcji - tak samo, jak Rosjanie.
Za łapówki zdobywali kontrakty i zarabiali. Sposób działania się sprawdził, choć oczywiście nie do końca - plan zapewne nie zakładał upublicznienia procederu i jeszcze publicznego przyznania się do winy. I tu właśnie jest kwestia ważna dla wizerunku Polski - dobrze, że sprawa wyszła na jaw, bo to oznacza, że wkraczamy na ścieżkę normalności i wykrywamy (to my wykryliśmy, czy Amerykanie?) oraz tępimy korupcję. A może jednak ten skandal daje światu kolejny dowód na to, że jesteśmy republiką bananową i wystarczy wręczona pod stołem walizka dolarów, aby zawrzeć intratny kontrakt z Rzeczpospolitą?
Czytaj więcej w Money.pl
Autor komentarza jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl