W tym roku mieliśmy już cztery krachy na bitcoinie. Krachy nie byle jakie. Ten ostatni - weekendowy - uszczuplił portfele posiadaczy o grubo ponad 30 procent. Wszystko wskazuje, że historia jeszcze w tym roku się powtórzy.
Prawdopodobnie plotka sprawiła, że notowania e-waluty poszły w dół o jedną trzecią. W sieci pojawił się obrazek z listą prywatnych kluczy do rachunków inwestorów. Każdy z nich wyglądał mniej więcej tak (za bitcoin.net):
_ 5HpHagT65TZzG1PH3CSu63k8DbpvD8s5ip4nEB3kEsreAbuatmU _
Klucze miały dać dostęp do kont z bitcoinami. Inwestorzy przestraszyli się nie na żarty i hurtowo zaczęli sprzedawać e-monety, zamieniając je na normalne pieniądze. Jak się jednak okazało, nie było powodów do obaw, bo publikacja nie miała żadnej wartości. Specjaliści od internetowego bezpieczeństwa tłumaczyli, że to właściwie tak, jakby ktoś opublikował listę wszystkich numerów kart kredytowych: _ 0000 0000 0000 0001 , 0000 0000 0000 0002 _, i tak dalej.
Zwolennicy bitcoina tłumaczyli potem, że była to prowokacja lub zwykły żart. Jeśli tak, to był to żart raczej drogi. Gdyby bowiem przyjąć, że wartość wszystkich bitcoinów wynosi teraz około 11 miliardów dolarów, to dosłownie w chwilę wyparowało z niego 3,3 miliarda dolarów.
W przypadku e-waluty to w sumie nic wielkiego. Od początku 2013 roku, bitcoin zaliczył już cztery, większe lub mniejsze krachy - w kwietniu, październiku i dwa w listopadzie. Najgorzej było w kwietniu. Wartość z ponad 260 spadła do około 80 dolarów, czyli o około 70 procent.
Warto przyjrzeć się częstotliwości krachów od początku 2013 roku. Od załamania w kwietniu do października minęło pół roku. Ale od października do dołka w listopadzie już tylko miesiąc. Na następny krach trzeba było czekać jeszcze krócej, aż o połowę - minęły zaledwie dwa tygodnie. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to lada moment znowu coś się sypnie. Wystarczy nieodpowiedzialny internauta z poczuciem humoru.
Ta prognoza jest nierealna! - oburzą się zwolennicy wirtualnych pieniędzy. Przecież jeśli odstępy czasu pomiędzy kolejnymi krachami miałyby być przynajmniej o połowę krótsze, to za kilka tygodni będziemy ich mieli kilka dziennie. A w efekcie bitcoin będzie tylko spadał. Zgadza się. Przy zyskach rzędu 8 tysięcy procent w rok, żadna prognoza nie jest oderwana od rzeczywistości.
Autor felietonu jest dziennikarzem ekonomicznym Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl