33, może 40 procent - na tyle premier Donald Tusk ocenił szanse Polski na wywalczenie prawa organizacji zimowej olimpiady w 2022 roku pod Giewontem. Powiedział to wiosną tego roku, po spotkaniu z premierem Słowacji, Robertem Fico. Wczoraj rząd oficjalnie zdecydował o gwarancjach i wsparciu starań Krakowa i Słowaków o uzyskanie prawa do zorganizowania XXIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
I stało się. _ Rząd deklaruje współpracę w organizacji w 2022 roku w Krakowie oraz w regionie tatrzańskim po stronie polskiej i słowackiej XXIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich oraz XIII Zimowych Igrzysk Paraolimpijskich - _ czytamy w uchwale przyjętej wczoraj przez rząd. Komitety olimpijskie Polski oraz Słowacji już wcześniej poparły starania Krakowa o prawo organizacji imprezy. Donald Tusk po wspomnianym spotkaniu, wiosną w Popradzie, przyznał z rozbrajającą szczerością, że w polityce często arytmetyka wygląda inaczej, niż uczono nas w szkole. - _ Jeden plus jeden czasami znaczy o wiele więcej niż dwa. Jestem przekonany, że ten wspólny wniosek naszych komitetów olimpijskich, będzie tego najlepszym dowodem _ - powiedział szef rządu. _ - Oceniamy nasze szanse jako realne _.
Najwyraźniej podobnego zdania są Chińczycy, którzy nie przejmując się tym, że całkiem niedawno wydali fortunę na letnią olimpiadę w Pekinie, zamierzają starać się tym razem o zimową. Zainteresowane organizacją igrzysk w 2022 roku są też m.in.: Barcelona, Monachium, Oslo, Nicea i Lwów. Ostateczny wybór organizatora zostanie dokonany przez MKOl w Kuala Lumpur w sierpniu 2015 roku.
Oficjalne zgłoszenie polsko-słowackiej kandydatury w MKOl ma nastąpić do końca grudnia. Za to, na dzień dobry, trzeba będzie wydać 150 tysięcy dolarów. Prawdziwe, finansowe i organizacyjne schody zaczną się jednak dopiero, jeśli zostaniemy wybrani.
Koszt przygotowania olimpiady w Krakowie szacuje się na poziomie wydatków igrzysk w Turynie, czyli około 5 mld dolarów. Do tego trzeba będzie dodać to, co pójdzie na budowę brakujących obiektów. A brakuje ich sporo. Jak przeczytałem w komunikacie po posiedzeniu rządu: _ Zgodnie z przygotowaną koncepcją - uroczyste otwarcie i zamknięcie igrzysk planowane jest w Krakowie. Konkurencje sportów lodowych zostaną rozegrane w Strefie Kraków, sporty na śniegu - w Strefie Tatry-Zakopane, a w Strefie Tatry-Jasna po stronie słowackiej odbędą się zawody w narciarstwie alpejskim. Przewiduje się budowę trzech wiosek olimpijskich - w Krakowie, Zakopanem oraz w Liptowskim Mikulaszu _.
Tak więc w Krakowie i okolicach miałaby się odbyć ceremonia otwarcia i zamknięcia oraz konkurencje _ na lodzie _. Nawet biorąc pod uwagę, że hokej na lodzie wzięliby na siebie Słowacy, lodowiska dla łyżwiarzy czy choćby curlingowców trzeba by było wybudować. Rywalizacja w narciarstwie klasycznym, biathlonie oraz snowboardzie odbyłaby się w Zakopanem, a alpejczycy walczyliby o medale za naszą południową granicą. Dochodzi więc przygotowanie niezbędnej infrastruktury w Teatrach no i oczywiście dokończenie _ Zakopianki _. Słowacy tak się zapalili do pomysłu wspólnych igrzysk, że zaczęli przebąkiwać o budowie tunelu drogowego pod Tatrami. Sen wariata?
Wczoraj ja też miałem dziwny sen. Stałem przy drodze z krakowskiego Rynku na Wawel, wysypanej ubitym śniegiem, wokół stał tłum ubranych na biało-czerwono ludzi. Wtem tłum oszalał, wszyscy zaczęli krzyczeć: hop, hop, hop! Wtem zza węgła wybiegła Justyna Kowalczyk. Susom narciarki ze zniczem w ręku towarzyszył ryk spikera. Po słowach: _ Jesteś i tak Chopinką. Graj nam. Klawisze to twoje narty... To nie Ziemia przyciągnęła Ciebie, a Ty Ziemię... _, od razu poznałem Tomasza Zimocha. W oddali, nad dachami królewskiego zamku, majaczył gigantyczny znicz w kształcie smoka wawelskiego, z wielkimi olimpijskimi kołami na szyi. Nie zobaczyłem już zapalenia znicza, zapewne zasilanego polskim gazem z łupków, bo na równe nogi zerwał mnie budzik.
Nie mam jednak nic przeciwko temu, żebyśmy śnili nasz sen o olimpijskiej potędze. Gdyby ktoś na początku tego wieku powiedział mi, że będziemy gospodarzami Euro 2012, postukałbym się w czoło. Nie jest to jednak do końca nierealny sen. Eksperci podkreślają, że po olimpiadzie w południowokoreańskim Pyeongchangu w 2018 roku MKOl będzie raczej faworyzować europejskie kandydatury, a w naszej części Europy, zimowych igrzysk jeszcze nie było.
Poza kilkoma nowymi obiektami, pożytek z olimpiady byłby też taki, że przynajmniej zyskalibyśmy pewność, że w przewidywalnej przyszłości _ Zakopianka _ wreszcie powstanie, a perspektywa napływu dudków nakłoni górali do dogadania się i budowy pod Giewontem choć kilku tras narciarskich z prawdziwego zdarzenia. Jeszcze tylko trzeba znaleźć jakiegoś Surkisa, który _ wynegocjuje _ nam olimpiadę i udowodni po raz kolejny - jak to się już zdarzyło w 2008 roku, że _ jeden plus jeden czasami znaczy o wiele więcej niż dwa _.
Cóż, jak mówią Rosjanie, którzy na organizację olimpiady w Soczi w przyszłym roku, wydali już 150 mld dolarów: - _ Nie zaryzykujesz, szampana pić nie będziesz _. A jak się i tym razem nie uda? _ Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało! _ To przecież ostatnio nasz drugi hymn.
autor jest dziennikarzem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl