Legia Warszawa, ostatni klub piłkarski reprezentujący nasz 38 milionowy kraj w europejskich rozgrywkach, z przytupem rozpoczął walkę o tytuł. I wcale nie chodzi o wynik sportowy, bo piłkarze z rzymskim Lazio przegrali 0:1. Walkę lub nawet wojnę, ale o miano największych kiboli rozpoczęli za to _ pseudosympatycy _stołecznego klubu. Bilans to sterroryzowanie centrum miasta, 20 osób zatrzymanych i jedna osoba poturbowana. Najbardziej opiniotwórczy magazyn sportowy z Włoch _ La Gazzetta dello Sport _ opisał mistrzów Polski jako: _ dobrą drużynę, która jednak sprawiła rzymianom mniej problemów na boisku, niż jej kibice na ulicach miasta _.
Rzymscy piłkarze podeszli do meczu na dużym luzie nie wystawiając swoich najlepszych piłkarzy. To wystarczyło, żeby pokonać najsilniejszy możliwy skład Polaków. Ściągnięcia posiłków wymagała za to sytuacja poza boiskiem. Pierwsi kibole Legii zostali aresztowani zaraz po wyjściu z samolotu, który przygody tej nie przetrwał w całości. Łupem padły między innymi... głośniki. Być może kibice w ten sposób chcieli, żeby ich doping na stadionie, był lepiej słyszalny. Na tym zwiedzanie Rzymu się nie skończyło. Na trasie pijanych i zamaskowanych pseudokibiców znalazły się też Ołtarz Ojczyzny na Placu Weneckim czy Koloseum, do którego próbowali się siłą wedrzeć.Jak donosiła włoska prasa, w samym centrum przed Polakami uciekali mieszkańcy Rzymu i turyści.
Teraz przyjdzie czas na konsekwencje. Komisja Dyscyplinarna UEFA, już po ostatnich meczach z norweskim Molde i rumuńską Steauą Bukareszt, nakazała rozegranie następnego meczu w Warszawie bez udziału publiczności i nałożyła na klub gigantyczną - jak na nasze warunki - karę 150 tysięcy euro.
Mimo że polskie kluby nie narzekają na nadmiar pieniędzy, to co chwila muszą płacić za niereformowalnych _ sympatyków _. Tym bardziej dziwi postawa działaczy, prezesów i samych piłkarzy, którzy zazwyczaj robią z siebie i kibiców kozłów ofiarnych. Osoby, które nie interesują się piłką z pozoru mogą temat wyśmiać, bo ich to bezpośrednio nie dotyka. Problem _ kiboli _ jednak nie powinien nam być tak obojętny, bo koszt zapewnienia bezpieczeństwa na stadionach ponosimy wszyscy. Tylko w tym roku to już ponad 20 mln zł,a przez ostatnie 13 lat - blisko 330 mln zł. Dziesiątki tysięcy funkcjonariuszy zamiast pilnować bezpieczeństwa na osiedlach, bawi się w kotka i myszkę z szalikowcami. W tym roku za kibicami jeździło już 34 tysiące policjantów! Tylko dlaczego płacić za to mają zwykli, spokojni ludzie, którym w tym czasie ktoś okrada samochody?
Wydaje się, że tego wszystkiego dość mają już wszyscy. Po bijatyce z meksykańskimi marynarzami na plaży w Gdyni i niewybrednych pozdrowieniach z banera poznańskich kibiców dla Litwinów nawet niedawni obrońcy kibiców z PIS-u straszą Centralnym Biurem Śledczym. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman stwierdził na konferencji w Sejmie, że skala problemów związanych z bandytyzmem w Polsce uzasadnia powrót w skali państwa do idei _ zero tolerancji _ dla bandytów. Zero tolerancji! I niech płacą za swoje wybryki!
Czytaj więcej w Money.pl
autor felietonu jest analitykiem Money.pl