Z około 12 dolarów w poniedziałkowy poranek do niemal 15 obecnie poszła w górę wartość internetowej waluty litecoin, największego konkurenta bitcoina. Już tylko oderwani od rzeczywistości fanboye dzieła pana Nakamoto, domniemanego twórcy tej drugiej e-waluty nie wiedzą, że to jej ostatnie miesiące.
Zachowanie entuzjastów bitcoina po upadku serwisu Mt. Gox przypomina rozhisteryzowanych fanów Apple'a, ustawiających się w ogromne kolejki po iPhone'a 5, czyli najsłabszego smartfona z Cupertino. Zachwyt ideą/produktem jest uzasadniony, ale zupełny brak krytycyzmu wobec usługodawcy/producenta może doprowadzić do ruiny.
Dla przypomnienia: jedna z największych platform handlu e-monetami wyparowała z sieci. Dosłownie. Problemy bitcoinowej giełdy z Tokio zaczęły się już na początku lutego. Serwis zawiesił wtedy wszystkie transakcje wypłaty ze względu na problemy techniczne. Obecnie strona internetowa portalu jest zupełnie niedostępna i widnieje na niej tylko enigmatyczny komunikat, że prace trwają.
Razem z Mt. Gox (która niegdyś służyła do wymiany kart do gry _ Magic: The Gatering _, od której wzięła się nazwa _ Magic: The Gathering Online eXchange _) wyparowało też ponad 700 tysięcy bitcoinów o zupełnie realnej wartości 390 milionów dolarów. Szacuje się, że to około sześć procent sumy wszystkich e-monet w obiegu. Jeśli internauci nie odzyskają swoich oszczędności, będzie to największe cyberprzestępstwo w historii e-finansów.
Dużo bardziej przerażająca jest reakcja bitcoinowej społeczności - posiadaczy i właścicieli internetowych kantorów. Z publikacji w serwisach specjalistycznych wynika, że wpadka giełdy Mt. Gox to zupełnie odosobniony przypadek, który zresztą od miesięcy był do przewidzenia. Z samym bitcoinem nie zaś ma nic wspólnego. Giełdy i serwisy wirtualnych portfeli zaczęły podkreślać, że podobne problemy u nich się nigdy nie przydarzą. Mimo że niektóre z nich same są celami internetowych przestępców.
Nad problemami posiadaczy kont na Mt. Gox _ ubolewa _ na przykład Andreas Antonopoulos, obecny dyrektor do spraw ochrony serwisu Blockchain.info, jednego z największych bitcoinowych portfeli. _ Jestem wściekły na nieodpowiedzialne zachowanie giełdy, a w szczególności jej prezesa Marka Karpeles'a, które zrujnuje życie wielu ludzi - _ napisał we wczorajszym oświadczeniu. Dodając wcześniej, że w kwestii odzyskania pieniędzy przez internautów _ spodziewa się najgorszego. _
Wydźwięk pozostałych wypowiedzi jest podobny. To dziwne, bo jeszcze dwa miesiące temu giełda Mt. Gox traktowana była jako bezpieczna przystań w świecie e-walut, inwestorzy dokonywali na niej transakcji stanowiących nawet 70 procent sumy handlu, a największe serwisy publikowały wskaźniki Goxa jako uniwersalną cenę bitcoina.
Fakty są takie, że wartość bitcoina w ciągu trzech miesięcy spadła o 40 procent, ogromna liczba internautów straciła niemałe oszczędności i wszystko wskazuje, że trzeba na nowo przemyśleć systemy bezpieczeństwa, a może nawiązać współpracę z instytucjami rządowymi w zakresie ustalenia definicji prawnych. Oderwani od rzeczywistości entuzjaści bitcoina zdają się tego nie zauważać.
Zacierają więc ręce posiadacze innych wirtualnych walut - na przykład litecoina, który w ciągu ostatnich kilku dni zwiększył wartość o jedną trzecią. Obecny kryzys to najlepszy moment, żeby zająć miejsce lidera. Oby tylko stara zasada _ pieniądz gorszy wypiera lepszy _nie nabrała nowego znaczenia.
Autor felietonu jest dziennikarzem ekonomicznym Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl