Czasy są takie, że aby zostać zauważonym, trzeba się wyróżnić, a najlepiej zaszokować. Jednak o to coraz trudniej. Bo jak wzbudzić zainteresowanie wyglądem, skoro przeciętni nastolatkowie mają na głowie fantazyjne kolory na włosach poprzycinanych tak, jakby byli ofiarami szalonego kombajnisty.
Piercing? Też trudno nawet dogonić, nie mówiąc że przeskoczyć trendy. Można co prawda skoczyć na główkę w zwoje kolczastego drutu licząc, że sporo jego elementów pozostanie z nami na dłużej, ale znów nie będziemy się wyróżniać nie tylko wśród celebrytów, ale też nawet na ulicy.
Zadziwić strojem? Co tu jeszcze wymyślić? Już nie tylko subkultury, ale i mainstream lansuje spodnie tak uszyte, aby zmieściło się w nich sporo - to istotne, gdy w sytuacji kryzysowej nie ma w pobliżu apteki, w której można kupić stoperan.
Wyróżnić się elegancją, dobrymi manierami, pięknem polszczyzny w wypowiedziach? Zbyt trudne. Wymaga wysiłku. Dobrze się ubrać? Niby proste, bo kanon jest znany, ale sekret elegancji tkwi w szczegółach i nie sposób przeskoczyć tu milionerów, których stać nie tylko na najlepszych krawców, ale również na najlepsze materiały i co ważne, na wyszukaną biżuterię w postaci zegarków. Wiemy, jak to się kończy, gdy polityk próbuje aspirować do tego grona.
A jeśli chodzi o elegancję wypowiedzi, to przecież blokersi niejednego mogliby się nauczyć, gdyby oglądali programy publicystyczne z udziałem polityków.
Mimo że prawie nic już nie szokuje, są tacy, którzy wciąż próbują. Chęć bycia zauważonym powoduje, że na Eurowizji mamy Conchitę Kiełbasę. Cóż, drag queen na nikim już nie robią wrażenia, zatem trzeba zostać drag queen z brodą i cały świat będzie o tym mówił.
Aż dziw, że przy takiej konkurencji przeszli nasi, bo kuszenie biustem (zresztą diabli wiedzą, czy prawdziwym), przestało robić wrażenie kilka dekad temu. Chyba, że publiczność i jurorów zszokowało to, jak się dawniej robiło masło? Zapewne większość jest przekonana - może i słusznie - że masło to efekt syntezy chemicznej i wcale do jego powstania nie potrzeba mleka.
Mistrzem szokowania jednak wcale nie jest brodaty pan przebrany za panią, specjalistki od erotycznego ubijania, ale polityk i to nasz, krajowy. Były minister Michał Boni zadziwił wyborców.
Nie wiem, czy to na serio, czy to tylko gra na zszokowanie, ale pokazał, że stary wyjadacz funkcjonujący w demokracji, która liczy sobie ćwierć wieku, nie ma pojęcia o tym, jak robi się spoty wyborcze. Powstało coś tak żenującego, że aż niewiarygodnego, po prostu szok.
W ten sposób Michał Boni zawstydził nie tylko twórców reklamy prusakolepu (ale im można wybaczyć, byli pionierami), ale i wszystkie ofiary kombajnistów i braku stoperanu, a co większym jego sukcesem, również ubijaczki masła a nawet śpiewającą panią z brodą.
Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Polacy chcą głosować przez internet Estończycy wybierają w ten sposób już od 10 lat. | |
Migalski pozwał Kutza. O co poszło? Pozew dotyczy tekstu pt. Plugawe dzieci z 2 maja. Migalski domaga się zakazania rozpowszechniania jego treści oraz nakazania Kutzowi opublikowania przeprosin na łamach GW. | |
Pieniądze europosłów. Oto, jakie dostaną odprawy Trzynastka z 51 polskich eurodeputowanych może już dziś liczyć również na euroemerytury. |