Szczerze mówiąc, nie mam za grosz współczucia ani wyrozumiałości wobec kolejarzy, którzy kosztem skazanych na usługi PKP pasażerów urządzają walkę o 700 złotych podwyżki.
Czy ktoś z Państwa korzysta z usług polskiej kolei, dlatego że to lubi? Mniej więcej tak samo, jak część ludzi uwielbia latać samolotem, część prowadzić auto, a część jako pierwszy środek transportu wybiera autobus. Zdecydowana większość zapewne odpowie, że nie, ale jeździ pociągiem, bo najczęściej nie ma wyboru.
I właśnie na tej sytuacji żerują kolejarze, organizując któryś już z kolei strajk, taki jak ten zapowiedziany na dzisiejszy poranek. Doskonale wiedzą, że zostawiony na jakiś czas na mrozie zdenerwowany pasażer, to znaczący w ich ręku argument, by wynegocjować swoje warunki z pracodawcą czy rządem. Przy czym słowo negocjacje wydaje się tutaj nieco przesadzone.
Bo trudno posądzać kolejarzy o chęć negocjacji, gdy szef kolejowych związkowców Leszek Miętek na konferencji prasowej grzmi o _ strajku ostatecznym _, o _ strajku na śmierć i życie _, itd, dodając, że wszystkich przed takim protestem przestrzega.
Pasażerowie zapewne chcieliby przestrzec kolejarzy przed tym, że - jak tak dalej pójdzie - to przestaną korzystać z usług PKP i pociągi zostaną puste. Niestety w wielu miejscach kraju są skazani na kolejowy monopol, więc nie za bardzo mogą się postawić i zaprotestować.
Podobnie, jak zwykle, nie mogą się postawić swojemu pracodawcy i jednocześnie bez konsekwencji zaszkodzić klientom swojej własnej firmy, domagając się utrzymania dotychczasowych przywilejów albo kilkuset złotych podwyżki. Któż z nas nie chciałby powiedzieć: _ dzisiaj nie robię, chcę 700 złotych więcej _. Mam wrażenie, że na takie akcje może sobie niestety pozwolić tylko kilka grup zawodowych w Polsce. Takich, które są w stanie sparaliżować kraj, albo przynajmniej centrum stolicy. I do tego używają bardzo wyszukanych argumentów, jak na przykład ten, że przywileje - skoro raz dane - to są wieczne.
Będę zapewne mało oryginalny mówiąc, że - poza paroma miłymi rozmowami z konduktorami - nie mam ani jednego dobrego wspomnienia związanego z polską koleją. Czasami mam wrażenie, że nasi kolejarze protestują bez przerwy: a to w zimie pociąg stanie w środku lasu, a to się spóźni, a to z jakichś kompletnie niezrozumiałych dla mnie powodów nie w każdym pociągu można przewieźć rower albo nawet na chwilę otworzyć laptopa w Warsie. Nie mówiąc już o stanie toalet, w przypadku których zawsze przypomina mi się scena z _ Dnia Świra _.
Dlatego bardzo kibicuję wszystkim przewoźnikom, którzy prędzej czy później zdołają stać się realną konkurencją dla PKP. Naprawdę. Bo chyba tylko ostra walka o pasażera może sprawić, że jakość usług na kolei się poprawi, a kolejarze nie będą wykorzystywać własnych klientów w walce o pieniądze. Bo to po prostu nie fair.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
W ostatniej chwili kolejarze odwołają strajk? Prezes Grupy PKP i Związek Pracodawców Kolejowych zaprosili przedstawicieli trzech największych central związkowych na spotkanie. | |
Nie ustąpią rządowi, a pasażerowie ucierpią Związkowcy chcą, żeby PKP przestała wręczać pracownikom oświadczenia o zmniejszeniu ulgi na przejazdy kolejowe. | |
Prezes PKP prosi kolejarzy. Przesuną strajk? Prezes PKP SA wezwał kolejarzy, aby nie paraliżowali kraju w dniu, w którym w czterech województwach kończą się ferie zimowe. |
Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl