Polska gospodarka w tym roku ma rosnąć w tempie ledwie przekraczającym procent. - _ To dużo lepiej niż strefa euro _ - powiedzą optymiści. - _ To zdecydowanie za mało jak na nasz potencjał _- skontrują pewnie pesymiści. Realizacja takich prognoz to jednak poważny problem dla rządzących.
NBP obciął prognozy wzrostu gospodarczego. Polska gospodarka w tym roku ma się _ toczyć _ w tempie 1,3 procent. W przyszłym ma być dwukrotnie szybsza. Tym samym rodzimi eksperci poddali się unijnemu pesymizmowi. Według opublikowanych przed kilkoma tygodniami szacunków Komisji Europejskiej polski PKB ma w tym roku wzrosnąć o 1,2, a w przyszłym o 2,2 procent.
Główne powody są dobrze znane już od dawna - dekoniunktura gospodarcza za granicą, zła sytuacja na rynku pracy, ograniczanie wydatków na konsumpcję i ciągłe obawy o przyszłość. Na tle recesyjnej strefy euro takie prognozy mogą cieszyć. Uśmiech jednak znika, jeśli przypomnimy sobie, że polska gospodarka przed sześcioma laty kręciła się w tempie szybszym niż 6 procent.
Jak to w życiu często bywa - punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. W tym wypadku przysłowiowe miejsca dla siebie znajdą zatem zarówno optymiści, jak i pesymiści. Największy problem mają jednak rządzący, bo w ich wypadku wypadałoby być realistami.
Tymczasem nawet uwzględniając to, że prognozy Komisji Europejskiej, czy Narodowego Banku Polskiego są często zbyt ostrożne, trudno w tym roku liczyć w Polsce na wzrost gospodarczy na poziomie 2,2 procent, a taka właśnie dynamika Produktu Krajowego Brutto została zapisana w tegorocznym budżecie.
Rządzący mogą przyznać się do nadmiernego optymizmu i zrewidować w dół założenia budżetowe na 2013 rok. Tylko skąd wziąć pieniądze na załatanie luki? Znaczne zwiększenie deficytu raczej w grę nie wchodzi, więc gdzieś trzeba będzie brakującą kasę znaleźć. O dodatkowe cięcia wydatków też będzie trudno. Pozostają zatem - kieszenie Polaków.
Jest jeszcze jedna opcja. Rząd może poczekać z nadzieją, że mocne odbicie gospodarce w drugiej połowie tego roku zapewnią ostatnie działania Rady Polityki Pieniężnej i będące ich następstwem - najniższe w historii stopy procentowe w Polsce. Jeśli ten plan się nie powiedzie, wówczas minister finansów Jacek Rostowski będzie musiał się sporo _ naksięgować _. Czyżby Tusk brał taką opcję pod uwagę awansując go na wicepremiera?
Czytaj również inne felietony dziennikarzy Money.pl | |
---|---|
Graś szczebiocze, Tusk się ośmiesza. Ćwir, ćwir Jak szanować polityków pozujących na nastolatków - zastanawia się Bartłomiej Dwornik. | |
Związkowcy nie dogonią Tuska, bo 120 km/h w terenie zabudowanym... Tuskobus, Dudobus, Kaczobus. Komu to potrzebne - zastanawia się Dariusz Madejski. | |
Tablet premierem Polski. Prezes PiS trzyma władzę Piotr Kaszuwara komentuje wystąpienie profesora Glińskiego w Sejmie. |
autor jest dziennikarzem i analitykiem Money.pl