To Brytyjczycy wynaleźli tabloidy, ale histeria _ Royal Baby _ osiągnęła apogeum również w Polsce. Po tym, jak rano księżna Kate - którą przecież tak niedawno, na żywo telewidzowie wydawali za mąż - trafiła na porodówkę, można było odnieść wrażenie, że to najważniejsze wydarzenie również nad Wisłą.
Brakowało chyba tylko internetowych kamer na szpitalnej sali, odświeżanego w czasie rzeczywistym wykresu KTG z najważniejszego urządzenia w całym szpitalu świętej Marii. Koczujący pod nim reporterzy, trwające od kilku dni bezpośrednie transmisje spod drzwi i z krążących nad budynkiem helikopterów - trudno o inne skojarzenia, jak żenujący spektakl dla ciekawskiej gawiedzi, trzymającej kciuki i dopingującej w duchu: _ przyj, Kate! _
Ciekawość i zainteresowanie Wyspiarzy można zrozumieć - w końcu na ich oczach dzieje się historia tak ważnej dla nich monarchii. Chociaż medialna szopka, która to zainteresowanie miała zaspakajać, może razić. Nawet, jeśli wziąć poprawkę, że to właśnie na Wyspach powstała tradycja włażenia ludziom z butami pod kołdrę i nazywania tego dziennikarstwem. Tyle, że bulwarowym.
Brytyjczycy z całej tej histerii będą jednak mieli realne, namacalne i przeliczalne korzyści. Dokładnie 243 miliony funtów, które - jeśli wierzyć wyliczeniom Centre for Retail Reseach - trafią do brytyjskiej gospodarki za sprawą narodzinowych gadżetów, zabawek, pamiątek, zakładów bukmacherskich i alkoholu. Dokładnie: trzech milionów butelek okolicznościowego szampana. Warto? Tylko patrzeć, jak któryś z brytyjskich komików ogłosi postulat, by w imię walki z kryzysem księżna rodziła częściej. Najlepiej raz w roku i koniecznie bliźniaki.
Co jednak z tego będziemy mieli my, Polacy? Bo skoro brytyjsko-monarchiczny poród otwierał niemal wszystkie serwisy informacyjne, zdominował opiniotwórcze media i programy publicystyczne, które zeszły do poziomu prowadzenia - tu cytat - _ ostatniego odliczania _, to chyba mieliśmy do czynienia z historycznym i epokowym wydarzeniem również dla naszego kraju? I to wydarzeniem porównywalnym bodaj tylko z lądowaniem pierwszego Dreamlinera na Okęciu!
Jeśli przyjrzeć się sprawie dokładniej - wyjaśnienie polskiej wersji histerii Royal Baby - jest oczywiste. W końcu jak często rodzi się na świecie następca tronu (nawet, jeśli dopiero trzeci w kolejce), którego podwładnymi już _ na dzień dobry _ są - według różnych szacunków - nawet dwa miliony Polaków?
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Rówieśnicy dziecka Williama i Kate dostaną srebrny pens Brytyjczycy wierzą, że znak krzyża wykonany srebrnym przedmiotem na wewnętrznej części dłoni lub podarunek w postaci srebrnego pensa przynosi noworodkowi szczęście i zdrowie. | |
Dziecko Kate i Williama już zarabia Oprócz okazałych posiadłości do następcy tronu należeć będzie królewska kolekcja sztuki, biżuterii oraz... niezliczona liczba łabędzi pływających po wodach Tamizy. |
Autor felietonu jest redaktorem Money.pl