Ojciec dyrektor zapowiada marsz prawdziwych Polaków. Tym razem nie w Warszawie, lecz – na Warszawę. Efektowniej byłoby na Moskwę, ale to szmat drogi i mrozy jeszcze nie zelżały.
Tadeusz Rydzyk wieści, że pospolite ruszenie zgromadzi co najmniej 300 tysięcy żarliwych serc i wypranych mózgów. W opcji skrajnej na bój mogą wyruszyć miliony. _ Nazywam się Milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze _ – pisał wieszcz Adam, jednak porównania są dalece nieuprawnione. W tamtym przypadku chodziło o czystą ideę, a nie o grubą kasiorę.
Internauci dywagują, co by się stało, gdyby w tym samym czasie, lecz w przeciwnym kierunku wystartował pochód przeciwników ojca dyrektora. Gdyby te dwa pochody stanęły naprzeciw siebie między Toruniem i Warszawą: na zieleniejących polach Mazowsza, może nawet pośród wierzb płaczących, żeby było całkiem patriotycznie. Opinie są generalnie zgodne. Skończyłoby się jak podczas spotkania Gołoty z Saletą. Przed finalnym rozstrzygnięciem wszyscy oberwaliby najpierw porządnie po łbach.
Tak już w Polsce jest od stuleci, że jedna gawiedź uwielbia mordobicie, a inna tańczy zgodnie i radośnie, gdy Kamil Stoch skacze po złoty medal. Wbrew pozorom sport ma wiele wspólnego z polityką, a polityka – w polskim wydaniu – z religią. Wyzwalają emocje, najczęściej skrajne. Nie wiadomo tylko, dlaczego niektóre dyscypliny, np. piłka nożna, występy polityków lub ewangelizacja po toruńsku, muszą nierozerwalnie wiązać się z zadymami. Z waleniem pięścią między oczy, a w najlepszym razie śliną po oczach.
Lech Wałęsa rzucił na żer opinii publicznej uwagę, że małpie nie należy dawać brzytwy. Małpa to Tadeusz Rydzyk, a brzytwa to miejsce na multipleksie, o które ojciec dyrektor chce walczyć wyprowadzając tłumy na ulicę, zamiast poddać się cywilizowanym procedurom. Procedury są do bani, bo wiadomo kto za nimi stoi. Tusk z Putinem, a być może również masoneria z Żydami.
Były prezydent za jednym zamachem zdzielił Aleksandra Kwaśniewskiego. Całokształtnie i dobitnie. Podkreślając wężykiem, że jest on sprawcą wszystkich możliwych nieszczęść, jakie spotkały Polskę. To taki pokojowy gest na zamknięcie pontyfikatu Benedykta XVI, którego początek zapisał się w pamięci Polaków jako pojednanie Wałęsy z Kwaśniewskim. Jeszcze jedno lipne pojednanie.
W tym przypadku były prezydent poszedł pod rękę z Leszkiem Millerem, który po trzynastu latach przypomniał sobie, że słynny pijacki incydent Kwaśniewskiego na cmentarzu katyńskim był dużo bardziej skandaliczny niż wówczas pokazano. Miller miał osobiście zabiegać u szefów stacji telewizyjnych o wyciszenie sprawy i wstrzymanie emisji pikantnych zdjęć.
Wydawcy zarzekają się, że Miller kłamie, ale to zupełnie nieistotne. Podobnie jak nieistotny jest etyczny wymiar wyznania byłego premiera. W końcu sam sobie podkłada nogę, ujawniając jawne naciski władzy na media. Ważne, że udało się przywalić _ Kwachowi _ w momencie, gdy do spółki z Palikotem usiłuje wyprowadzić sztandar SLD.
Tylko patrzeć jak w odwecie ktoś z otoczenia Kwaśniewskiego przypomni sobie coś o tajnych więzieniach CIA za rządów Leszka Millera i były premier nie będzie już mógł zasłaniać się amnezją. Będzie kolejna rozróba.
A ludzie dzwonią do programów na żywo z pytaniem, czy nie można by dawać na antenie więcej Stocha i tańczących radośnie wokół niego rodaków, zamiast Rydzyków, Wałęsów, Palikotów, Millerów i reszty ferajny.
Nie można, ponieważ sezon skoków narciarskich ma się ku końcowi.
Ale nie tylko z tego powodu.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Kalisz o inicjatywie Kwaśniewskiego. Jest za? Politycy SLD powinni wziąć udział w współorganizowanej przez Aleksandra Kwaśniewskiego inicjatywie tworzenia centrolewicowej listy do PE - uważa. | |
Leszek Miller zażenowany Kwaśniewskim Szef SLD zapowiada wykluczenie z SLD Ryszarda Kalisza. | |
Lista lewicy to tylko "stroszenie piórek" _ Polska minus _ - tak inicjatywę byłego prezydenta RP oceniają jego polityczni przeciwnicy. |