Spadło zużycie paliw w Polsce! Ponad o pięć procent - alarmuje branża. Czy to znak, że z gospodarką jest aż tak źle? Niekoniecznie. Po prostu z szarą strefą jest coraz lepiej.
Sprawa stara jak świat - skoro jakiś towar jest potrzebny, ale zbyt drogi, to szuka się możliwości kupienia tańszego. I szukanie kończy się tak, że budżet państwa traci 4-5 miliardów złotych rocznie - przynajmniej tak wynika z obliczeń Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Ceny paliw kształtuje rynek (ceny surowca na światowych giełdach)
oraz państwo, ustalając wysokość wszelkiego rodzaju opłat, które stanowią połowę ceny benzyny.
Sprawa jest ciekawa również w kontekście podnoszenia akcyzy na alkohol. W przyszłym roku wódka, jak się szacuje, o niecałe dwa złote. To jeszcze na wielką skalę nie rozrusza szarej strefy, ale kolejna podwyżka - jeśli będzie - już jak najbardziej.
Pamiętam sytuację sprzed lat, kiedy cena wódki wynosiła 23 złote (a właściwe 230 tys. zł). Wszystkie krajowe trunki kosztowały podobnie, a importowane majątek (dochodziło jeszcze cło). Za średnich walorów whiskacza trzeba było zapłacić nawet 100. Warto pamiętać, że średnia płaca brutto wynosiła wtedy 533 zł, czyli siedem razy mniej niż dziś.
No i kwitł przemyt, ten na wielką skalę, jak i drobną. W Czechach najtańsza wódka kosztowała około 10 złotych, więc w akademiku można ją było kupić za 15 (w rzeczywistości wychodziło drożej, bo była tak paskudna, że trzeba było obficie ją zagryzać i popijać). Nie trzeba też było mieć znajomości, aby kupić _ importowane _ lub własnej produkcji alkohole na mecie. Wystarczyło na ulicy zaczepić osoby wyglądające na fachowców z branży i podpytać.
Poza budżetem przepływały miliardy. Jednak obniżka akcyzy i zniesienie ceł spowodowało, że spora część tych pieniędzy znów zaczęła napływać do kasy państwa. Przemyt w wielu przypadkach po prostu przestał się opłacać.
Nadmierna pazerność fiskusa zawsze kończy się tak samo - rynek wytwarza mechanizmy obronne. W żaden sposób nie mam zamiaru usprawiedliwiania łamania prawa, ale minister finansów powinien wiedzieć, co wiedziała moja babcia, która ekonomii nijakiej nie studiowała, a mawiała: _ chciwy dwa razy traci _.
Czytaj więcej w Money.pl
Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl