Narodowy Fundusz Zdrowia to istna kraina paradoksów. Z trudem przychodzi przełknięcie argumentów, które eksperci wskazują jako drogę do rozwiązania problemów z niewątpliwie kulejącą w naszym kraju służbą zdrowia.
Wiadomo już, że NFZ nie będzie likwidowany, a reformowany. Z jednej strony armia ponad pięciu tysięcy urzędników, którzy co roku kosztują podatnika przeszło 700 milionów złotych to wielkości, które budzą sprzeciw. Że za dużo i za drogo. Jeśli jednak spojrzeć na to tak, że NFZ zarządza co roku równowartością jednej czwartej budżetu państwa, a za tę drugą kwotę odpowiada armia około 70 tysięcy ludzi w samych tylko urzędach centralnych (wszystkich urzędników administracji publicznej według GUS jest w Polsce około 450 tysięcy!), to wnioski płyną z tego zgoła odmienne.
Podobnie - w pierwszej chwili postulat zatrudnienia w Funduszu dodatkowych ludzi, żeby ograniczyć wydatki wydaje się być niepoważny. Sprawa znów wygląda jednak inaczej, kiedy pada argument, że jeśli będą to kontrolerzy, którzy zatamują potok wylewających się z kasy NFZ pieniędzy na zbędne, a nawet wyłudzone zabiegi, to nie tylko na siebie zarobią, ale jeszcze sporo zaoszczędzą. Bo na wyliczenia mówiące o nawet 10 procentach zabiegów, które realizowane są jedynie na papierze i konkluzję, że Fundusz nie jest w stanie tego przy obecnych kadrach skutecznie kontrolować, można tylko załamać ręce.
Niewiarygodnie wręcz brzmi w tym kontekście wniosek, że jeszcze więcej pieniędzy marnuje się w NFZ przez finansowanie zabiegów i badań, które wykonane zostały kompletnie niepotrzebnie. W zderzeniu z głośnymi skandalami, kiedy lekarz z oszczędności nie decyduje się na banalnie proste badanie i w efekcie umiera dziecko, trudno w taki stan uwierzyć. A jednak...
A największym paradoksem w tym wszystkim jest fakt, że jeśli w imię naprawy sytuacji w służbie zdrowia i obiecanej przez ministra Bartosza Arłukowicza likwidacji kolejek do specjalistów ta rzesza kontrolerów w NFZ się faktycznie pojawi, będzie to powód do jeszcze większych obaw. Choćby dlatego, że ewentualna bezduszna nadgorliwość w tamowaniu wycieków pieniędzy, może prowadzić do ludzkich tragedii.
Zakład Ubezpieczeń SpołecznychUbezpieczeń Społecznych, weryfikujący - zdaniem NIK na oślep - prawo do rent udowodnił, że mamy już w Polsce jedną instytucję, specjalizującą się w cudownych uzdrowieniach. Teoretycznie w słusznej sprawie. Obyśmy wkrótce nie byli świadkami powstania kolejnej.
autor felietonu jest redaktorem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl