Dzięki Bogu, że po Euro przyszła olimpiada, bo przywróciła nam wiarę w polskich sportowców. Choć medali przywieźliśmy niewiele, to walczyliśmy o nie z godnością, walczyliśmy do końca. Gdy przegrywaliśmy, to też z honorem, bez fałszywego żalu i absurdalnych tłumaczeń.
Najwspanialszym przykładem sportowej determinacji była nasza kajakarka Magdalena Fularczyk. W finale popłynęła z kontuzją, ale i tak dała z siebie wszystko. Walczyła o brązowy medal do końca - z kajaka pomagała jej wychodzić koleżanka, a na podium dowieźć trzeba było ją na wózku. Na pierwszych igrzyskach olimpijskich w życiu młoda dziewczyna pokazała, jak trzeba walczyć.
Opanowaniem i perfekcją pokazał natomiast Tomasz Majewski. Nasz kulomiot zdeklasował rywali. Pogrążył ich do tego stopnia, że nawet gdy po przedostatniej próbie był już pewien wygranej, w ostatnim podejściu cisnął jeszcze dalej - stawiając kropkę nad i dowodząc, że Polak może wygrać bezsprzecznie, bezapelacyjnie, definitywnie.
Złoty chłopak, ciężarowiec Adrian Zieliński stanął na najwyższym podium i rozczulił cały kraj spontanicznością i dziecięcą naiwnością, z jaką cieszył się z medalu. Gdy po występie zaproszono go do studia w charakterze komentatora, rozbrajał wszystkich pozdrawiając na wizji najbliższych i buchając entuzjazmem. Polska może mieć więc mistrza, któremu laury nie odbierają rozumu.
W ogóle ciężarowcy to przykład sportowców, którzy zdolni są do największych poświęceń i odwagi w ocenie swoich dokonań. Jak nasz wielki przegrany Marcin Dołęga. W jego przypadku się nie udało, choć był murowanym kandydatem do złota. Przegrał, ale cała Polska dowiedziała się, do jakich poświęceń zdolni są ciężarowcy. W wielu publikacjach dziennikarze przekazywali informacje o tym, że codziennie biorą oni garści środków przeciwbólowych, przeciwzapalnych, wstrzykują sobie tak zwane blokady w kręgosłup, a do tego wszystkiego unikają lekarzy i prześwietleń, by nie wiedzieć, jak jest źle i dalej ćwiczyć.
Dołęga po przegranej nie szukał winnych dookoła. W wielkim żalu zarzucił sobie, że chyba się do tego sportu nie nadaje i musi przemyśleć swoją przyszłość. Czy takie wyznanie padło kiedykolwiek z ust naszego piłkarza? Nigdy! Wszyscy, którzy na igrzyskach przegrywali, nie szukali wymówek, wzruszali ramionami i przez łzy mówili: _ Nie wiem, nie mam pojęcia, po prostu nie dałem rady _.
Jedynym naszym reprezentantem, który swoją sromotną porażkę przyjął z dość okrutnym spokojem, była Isia Radwańska. Jako że tenis - podobnie do piłki nożnej - to sport popłatny, można by postawić tezę, że duże pieniądze psują sportowców. Tezę, że na walce za narodowe barwy zależy tym, którzy jednocześnie walczą o godne emerytury.
Czytaj więcej o olimpiadzie w Londynie | |
---|---|
Kolejnych sześć szans na medal olimpijski Zobacz jak poszło Polakom w siatkówce plażowej, badmintonie i tenisie. Co czeka nas dzisiaj? | |
Tak zaskakują Olimpijczycy Sami zdobywają olimpijskie szczyty, ale nie zapominają o innych – o młodych sportowcach, chorych dzieciach, o niepełnosprawnych. | |
10 medali. Na tyle po prostu było nas stać Polscy sportowcy kończą Igrzyska Olimpijskie w Londynie z dorobkiem 10 medali. |
Autor felietonu jest dziennikarzem portalu Money.pl