Premier Donald Tusk powinien skupić się na tym, by wspierać polskie firmy w zwiększaniu sprzedaży na nieznane rynki. Przyciąganie inwestorów to sprawa drugorzędna.
Przebywający z wizytą w Polsce premier Chin Wen Jiabao zapowiedział wczoraj, że w ciągu najbliższych pięciu lat Chiny będą chciały podwoić współpracę gospodarczą z Polską. Kilka dni wcześniej na Bliskim Wchodzie premier Donald Tusk namawiał bogatych szejków, by inwestowali w naszym kraju.
To dowód na to, że szef rządu nie potrafi długo trzymać w sobie urazy i szybko zapomina o pechu, który dotychczas towarzyszył rządowi w kontaktach z inwestorami z tej części świata. I bardzo dobrze, bo przełamanie złej passy może oznaczać dla nas duże pieniądze. Pod warunkiem, że tym razem rząd podejdzie do tych kontaktów z większym krytycyzmem i dbałością o nasz interes.
Na myśl o kontaktach gospodarczych Polski z Chinami w pierwszej kolejności przychodzi mi bowiem do głowy sprawa skandalu z chińską firmą Covec, która niedawno zniknęła z placu budowy autostrady A2. Teraz trwa bój o odszkodowanie w wysokości kilkuset milionów złotych, którego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad domaga się od chińskiego wykonawcy.
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/194/m19906.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/grad;katarczykow;nie;bylo;stac;na;stocznie,48,0,530992.html) Grad: Katarczyków nie było stać na stocznie Z kolei z szejkami z Bliskiego Wschodu dobrych wspomnień nie wiąże z pewnością były już minister skarbu Aleksander Grad. Sprawa nieudanej sprzedaży stoczni inwestorowi z Kataru to jedna z największych porażek poprzedniej kadencji rządu, którą złośliwi będą wypominać ministrowi jeszcze bardzo długo. Wszak sam premier groził mu wówczas dymisją, jeżeli nie załatwi sprawy, jak należy. A przelewu z Kataru, jak nie było tak nie ma.
Mimo tego mam nadzieję, że kolejne doniesienia na temat współpracy gospodarczej Polski z krajami z tej części świata będą już lepsze. By tak się stało, trzeba spełnić pewne warunki. Przede wszystkim rząd powinien skupić się wcale nie na przyciąganiu inwestorów do kraju, a na wsparciu polskich firm, które chciałby eksportować towary na nowe rynki.
Dla wielu bowiem Chiny to obiecujący, ale niezwykle trudny i nieznany ląd. Dowodem na to mogą być chociażby dane GUS, które pokazują, jak znacząca jest różnica pomiędzy importem a eksportem na linii Polska-Chiny. W ubiegłym roku nasz eksport do Chin nie przekroczył nawet 1,5 miliarda euro, ale towarów sprowadziliśmy już za ponad 13 miliardów euro.
W przypadku bogatych krajów Bliskiego Wschodu saldo naszych obrotów handlowych jest co prawda dodatnie (więcej eksportujemy niż importujemy), ale jego skala w porównaniu do potencjału jest znikoma.
A moment do tego, by eksporterzy przestawili się na nowe rynki, jest bardzo dobry. Strefa euro będzie przeżywać coraz większe kłopoty, co z pewnością odbije się na wynikach handlu. Tymczasem gospodarki azjatyckie notują mocne wzrosty i w tym przedsiębiorcy powinni upatrywać swojej szansy. Jednak bez wsparcia urzędników, które nie będzie się ograniczać tylko do dużych politycznych spotkań, nic z tego nie będzie.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Oto symbol sukcesu i rozwoju według Tuska Premier zachęcał do rozwijania współpracy _ na skalę obu kontynentów _. | |
Na to spotkanie Polska czekała ćwierć wieku Jak poinformowała Kancelaria Prezydenta, podczas rozmowy obie strony wyraziły nadzieję na rozwój kontaktów międzyludzkich, w tym zwłaszcza wymiany młodzieżowej. | |
Polska i Chiny jednogłośnie w tej kwestii Umowy o współpracy podpisały także m.in. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz Biuro Rozwoju Handlu Ministerstwa Handlu Chińskiej Republiki Ludowej. | |
Grozi powtórką z chińskiej rewolucji kulturalnej Premier Chin Wen Jiabao oświadczył, że kraj i rządząca nim partia komunistyczna potrzebują pilnych reform politycznych. | |
60 chińskich delegacji. Chcą inwestować _ China Daily _ zwraca uwagę, że Polska jest szóstą gospodarką Europy i motorem wzrostu w Unii Europejskiej. |