Wystarczy tylko przez chwilę posłuchać wrzawy towarzyszącej wyborom w Brukseli, aby odnieść wrażenie, że przedstawiciele naszych elit politycznych sprawdziliby się bardziej na innych polach, niekoniecznie w ławach europosłów. Gdzie? To proste - jako lekarze specjaliści, którzy potrafią u oponentów, i nie tylko, zdiagnozować najgorsze choroby.
Na pierwszy plan wysuwa się kandydat w eurowyborach Tomasz Adamek. Wybitny pięściarz okazuje się być znawcą nie tylko w sportowych zmaganiach, ale również w zaburzeniach identyfikacji płciowej zwanej transseksualizmem.Wbrew wszelkim badaniom ekspertów stwierdza, że jednak _ homoseksualistów trzeba leczyć _. Nie jest też ślepy. W stu procentach przekonany za to, że _ tak zwana Anna Grodzka to nie kobieta, Bóg zadecydował, że to mężczyzna, i nikt tego nie zmieni _ - ogłosił niedawno.
Jak debatować z tak wybitnym znawcą? Ktoś może stwierdzić, że to był cios poniżej pasa, ale posłanka Grodzka, zdążyła się już do takich inwektyw przyzwyczaić. Kto wie, czy nie jest też bardziej odporna na krytykę od _ damskiego _ boksera Adamka.
Jednak nie tylko kandydat z listy Solidarnej Polski minął się z powołaniem. Premier Donald Tusk nie dalej jak dwa dni temu zdiagnozował u swoich oponentów stan upośledzenia umysłowego. - _ Trzeba przestać traktować PiS jak dzieci specjalnej troski _ - grzmiał niedawno podczas wystąpienia. Tylko czy premier postawił trafną diagnozę?
Śmiem wątpić, ponieważ nieco bardziej niż szefowi rządu wierzę 23 procentom społeczeństwa, będącego elektoratem PiS. Aż tylu na upośledzonych umysłowo jednak by nie głosowało. Chyba, że po reformach Bartosza Arłukowicza upośledzenie przestało już być wadą wrodzoną, a przenosi się wirusowo między obywatelami.
Co ciekawe, w partii Donalda Tuska można znaleźć też innych specjalistów, którzy lepiej czuliby się w kitlu niż w garniturze. Jacek Rostowski na przykład sugeruje, aby szef największej partii opozycyjnej wrócił do zażywania leków. - _ Powinien wziąć trochę prochów, żeby się uspokoić _ - ocenił niedawno Rostowski na antenie TVN24.
Nie zawsze my wyborcy, mamy świadomość tego, kogo wybieramy. Stąd też na różnych stanowiskach znajdują się ludzie, którzy nie powinni się na nich nigdy znaleźć. Aby więc nieco wyedukować społeczeństwo poleciłbym, podobnie jak w przypadku reklam leków, zamieszczenie obowiązkowo na końcu każdego spotu wyborczego takiego krótkiego zdania:
_ Przed wyborami zapoznaj się dokładnie z programem partii i w razie wątpliwości skonsultuj ze specjalistą, gdyż każdy polityk niewłaściwie wybrany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu _.
Czytaj więcej w Money.pl
Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl