- _ Jestem jednym z nielicznych, który się potrafi przyznać do pewnych błędów _ - skromnie oświadczył wczoraj prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Grzegorz Lato bynajmniej *nie zapowiedział w ten sposób swojej dymisji po euroblamażu *naszej reprezentacji. On po raz kolejny zagrał na nosie: politykom, dziennikarzom, piłkarzom i kibicom. Nam wszystkim.
Naiwnym - troszczący się o dobro polskiej piłki za jedyne 50 tys. zł miesięcznie - prezes rzuca ochłap. Do 5 lipca podejmie decyzję o tym, czy w październikowych wyborach będzie ubiegał się o reelekcję. Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna. Musi startować. To kwestia honoru.
SERWIS SPECJALNY MONEY.PL
src="http://static1.money.pl/i/h/89/nm214105.jpg"/>
-_ Różne wywiady są i dobrze wiecie, że sami piszecie nie to, co było powiedziane _ - tak prezes wypowiada się o mediach. Jest również zaprawiony w bojach z ministrami:_ Politycy niech się zajmą swoimi resortami, a nie stowarzyszeniem Polski Związek Piłki Nożnej _. Perełki prezesowskiej myśli doskonale ilustrują fakt, że na monolicie PZPN-owskiego betonu nie pojawiła się najmniejsza nawet ryska.
Dobrego samopoczucia nie mąci włodarzom związku to, że Polscy piłkarze zapisali się w niechlubnej historii, jako jeden z najgorszych gospodarzy mistrzostw Europy. Tylko Austria przed czterema laty na własnych boiskach zagrała bardziej kompromitująco. Uciułała zaledwie jeden punkt. W meczu z Polską.
I choć po czeskiej katastrofie słowa prezesa o tym, że nie jest przyspawany do stołka, nabrały urzędowej mocy, to ten - choć zarzeka się, że _ w zasadzie dotrzymuje słowa _ - wciąż unika jednoznacznej deklaracji. A by wybić komukolwiek z głowy pomysł siłowego forsowania zmian w PZPN, wyciąga straszak w postaci zawieszenia polskich klubów i reprezentacji w rozgrywkach międzynarodowych.
Czy można się temu dziwić? Prezes Lato odejść nie może. Przecież dymisja byłaby co najmniej pośrednim przyznaniem się do tego, że błędem lub kompromitacją było:
- mówienie o wspólnej organizacji Euro z Niemcami,
- zwolnienie trenera Beenhakkera przed kamerami telewizyjnymi,
- rozdawanie premii dla członków zarządu PZPN - w 2009 roku związkowi notable skasowali bagatela 310 tys. złotych,
- usunięcie orzełka z koszulek reprezentacji
- podejrzenie korupcji w tzw. aferze taśmowej
A przecież powszechnie wiadomo, że tak nie było. Więcej: prezes Lato napisał nowy rozdział dziejów honoru w polskiej piłce. W końcu to za jego kadencji po raz pierwszy w XXI wieku ostatni grupowy mecz na ważnej imprezie nie był dla naszej kadry tylko i wyłącznie pojedynkiem o honor.
Czy w świetle perspektywy współpracy z tak świetlaną postacią, może dziwić to, że już od poniedziałku w biurze PZPN urywają się telefony, a na maila spływają CV trenerów, którzy aż przebierają nogami, by objąć posadę po Franciszku Smudzie? Chętni zgłaszają się ponoć nawet z Brazylii. Na plażach Rio i trybunach Marakany do dziś pewnie pamiętają, jak prezes Lato ośmieszył obrońców Canarinhos i po rajdzie przez połowę boiska pokonał brazylijskiego bramkarza w meczu o 3. miejsca na mistrzostwach świata w 1974 roku. Szkoda, że na tym nie poprzestał.
Czytaj więcej w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1320785599&de=1328655600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&colors%5B0%5D=%231f5bac&st=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej