O to, że informacje z tajnego posiedzenia Sejmu błyskawicznie wyciekną, można było zakładać się w ciemno. Ale awantura o odebranie immunitetu byłemu szefowi CBA pokazała również inne, parlamentarne absurdy.
Zamienienie Sejmu w twierdzę odbija się echem do dziś. I to wcale nie ze względu na wynik. Bo to, że Mariusz Kamiński utrzyma immunitet i prokuratura nie postawi mu zarzutów, w sprawie podejrzeń o przekroczenie służbowych uprawnień może się podobać lub nie, ale jest zgodne z zasadami demokracji. Zastrzeżenia budzi zupełnie co innego.
Po pierwsze - po co utajniać posiedzenie, skoro chwilę po jego zakończeniu posłowie na wyścigi biegali przed kamery by komentować wyniki i zdradzać tyle szczegółów, ile tylko zdążą zanim w głowie zapali się czerwona lampka ostrzegawcza? Dziennikarze już chyba całkowicie odtworzyli przebieg wypadków. Co z tego, że z zastrzeżeniem _ jak nieoficjalnie wiadomo _?
Po drugie - z wnioskiem prokuratury, jaki oficjalnie trafił do Sejmu, przed głosowaniem zapoznało się tylko dziewięciu posłów, a ręce podniosło i przyciski wciskało 419. Pytanie brzmi - na jakiej podstawie decyzję podejmowało tych 410 niezorientowanych? Bo decydowali w sprawie, o której nie mieli pojęcia.
Po trzecie - skoro nie było dyscypliny partyjnej, to dlaczego szef klubu Platformy za głosowanie nie po myśli PO straszy siedmiu posłów swojej partii konsekwencjami, Leszek Miller już je wyciąga wobec swoich kolegów, a Stefan Niesiołowski atakuje w swoim stylu polityków PSL? Może skoro (jak wynika z _ po drugie _) nie wiedzieli, nad czym głosują, nie chcieli skrzywdzić człowieka?
Na koniec największy absurd. Wczoraj prokuratura Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga oświadczyła, że bada czy informacje, które po posiedzeniu posłowie wynieśli do mediów nie były złamaniem prawa. Problem w tym, że nawet jeśli śledczy ustalą, że były, nie ma to znaczenia. Żeby pociągnąć posłów do odpowiedzialności, musieliby wystąpić do Sejmu o uchylenie im immunitetów. Wynik głosowania jest oczywisty. Oby tylko kolejny wniosek nie miał klauzuli tajności.
autor felietonu jest redaktorem Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl