Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Separatyści w Polsce to nie Baskowie

0
Podziel się:

Adriana Tronina pisze o ETA i Ślązakach.

Separatyści w Polsce to nie Baskowie

WczorajBaskowie wybierali swój lokalny rząd i parlament. Przedwyborcze sondaże były zgodne: wybory, które po raz pierwszy w historii nie stoją pod znakiem zagrożenia terrorystycznego ze strony ETA (organizacja separatystów baskijskich rok temu zawiesiła broń), wygrają nacjonaliści. Tak też się stało. Rozłamowe nastroje panują również w Katalonii, _ Znajdziecie się poza Hiszpanią i poza Unią! Czyli nigdzie! _ Dobrze, że się pan martwi, panie Marianie, ale przecież robi to pan na pokaz.

Separatyzm hiszpańskich obywateli jest prosty jak przysłowiowa budowa cepa, szczególnie odkąd zaczął za nim stać kryzys, a nie terroryści. Chodzi oczywiście o pieniądze i nieśmiertelną zasadę: wszyscy są winni problemów finansowych, tylko nie my. Dobitnie wyjaśniła mi chęć oderwania się od Hiszpanii moja znajoma Katalonka, Josefina. – _ Widzisz, to jest tak, że my i Baskowie utrzymujemy cały kraj. A oni, na tym południu, to strasznie leniwi są _ – tłumaczyła mi w samym środku dziesięciodniowej fiesty, kiedy mieszkańcy całą dobę biegali po rynku z bykami, alkohol lał się strumieniami, a przy hałasie niekończącej się imprezy nie dało się spać. Zadawałam sobie pytanie: jak i kiedy oni pracują, skoro tyle świętują. I kto tu jest leniem?

Teoretycznie sprawa ułagodzenia rozłamowych nastrojów jest więc prosta. Pokonajcie w końcu ten wasz kryzys, a pomysł na oderwanie się od kraju znów będzie żywy tylko u zatwardziałych nacjonalistów. Łatwo powiedzieć. Szczęśliwie dla Madrytu, który bez niewdzięcznych Katalończyków i Basków, z pewnością pogrążyłby się w totalnej nędzy, oderwanie się od Hiszpanii wcale nie jest takie proste. W myśl konstytucji z 1978 roku, wszelkie zmiany integralności terytorialnej i zasad ustrojowych mogą być przeprowadzone tylko w drodze referendum, w którym zagłosować muszą... wszyscy obywatele Hiszpanii. Sprytne. Raczej trudno wyobrazić sobie, by ta _ biedna i leniwa _ Hiszpania pozwoliła oderwać się swoim dobrodziejom z północy. Zmartwienie jest więc na wyrost. Ale nie znasz dnia, ani godziny.

Katalończycy i Baskowie znakomicie wpisują się zresztą w szerszy, europejski trend. Nie dawniej jak przed tygodniem, brytyjski premier David Cameron dogadał się z premierem szkockiego rządu krajowego, Alexem Salmondem i już w 2014 r. Szkoci zagłosują w historycznym referendum w sprawienie podległości ich kraju. Cameron robi sobie dobry PR na północy Zjednoczonego Królestwa i myśli, że może spać spokojnie. Na razie ma podstawy: według najnowszego sondażu, za utrzymaniem ponad 300-letniej unii Szkocji i Anglii jest 53 proc. Szkotów, za jej zerwaniem tylko 28 procent.

Furtkę jednak otworzył, więc niech się teraz martwi, żeby Anglia nie wpadła nigdy w takie finansowe bagno, jak Hiszpania. Wtedy dopiero, by im Szkoci, znani przecież z oszczędności, wypominali lenistwo i niegospodarność.

A u nas? Ruch Autonomii Śląska (RAŚ), wczoraj na górze św. Anny modlił się _ o zgodne współistnienie na Śląsku Poloków i Ślązoków, a także Czechów, Niemców i Morawian _. Ale mamy w Polsce grzecznych separatystów! Chyba naprawdę nie jesteśmy leniwi.

Ma się Mariano Rajoy słusznie rozpaczliwymi groźbami odzywać, ma sobie Cameron już dziś w brodę pluć? A Unia Europejska trząść się przed rozłamowcami, czy nie? Zasadniczo nie musi. W końcu od miesięcy umartwia się strefą euro, bezrobociem i długami, czyli, było nie było, przyczynami ewentualnego rozpadu. Moja prywatna, futurystyczna teoria przewiduje, że po etapie _ światowego rządu _, na który nie byliśmy ekonomicznie gotowi, nastąpi rozpad na małe państewka-regiony. Powrót historii do punktu wyjścia. Ale to jeszcze nie teraz i nie chodzi o UE. Wszystko się na pewno posypie, ale tak za sto lat. Mam więc nadzieję, że nie popsują moich wróżb i nie ziszczą ich za szybko, bo będę musiała sobie nową teorię wymyślić.

Czytaj więcej w Money.pl
_ Znajdą się poza Unią Europejską, czyli nigdzie _ Premier Mariano Rajoy ostrzegł przed oderwaniem się Kraju Basków i Katalonii od Hiszpanii.
_ Nie jesteśmy winni, nie będziemy płacić _ Rząd wprowadza dotkliwe oszczędności, ludzie wychodzą na ulice.
Protesty w Hiszpanii. Nie tylko oszczędności W Hiszpanii kolejny dzień manifestacji. Największe zwołano w centrum kraju i Galicji - prowincji sąsiadującej z Portugalią.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)