Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Dwornik
|

To nie Amerykanie. Podsłuchują nas chińskie czajniki!

0
Podziel się:

O sensacyjnym odkryciu w Sankt Petersburgu pisze Bartłomiej Dwornik.

To nie Amerykanie. Podsłuchują nas chińskie czajniki!

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Barack Obama musi łagodzić międzynarodową awanturę podsłuchową, Amerykanie z każdej chyba strony bombardowani są głosami oburzenia, a w tym samym czasie szpieguje nas beztrosko sprzęt AGD. Z Chin.

Sensacyjna wiadomość rosyjskiej agencji Rosbałt przeszła nieco niezauważona. Całkiem niesłusznie, bo rzuca zupełnie nowe światło na metody działania kolegów po fachu Jamesa Bonda. Wszyscy wielcy tego świata gorączkowo szukają pluskiew w swoich komórkach, a ich tajne dane wyciekają w niepowołane ręce, kiedy gotują wodę na herbatę.

Urządzenia szpiegowskie, które rosyjscy śledczy z Sankt Petersburga odkryli w chińskich czajnikach bezprzewodowych i żelazkach, mogą być początkiem jeszcze większej afery, przy której Edward Snowden będzie wyglądał jak przedszkolak z grabkami łopatką w piaskownicy. W każdej, nawet najtajniejszej instytucji, w domu każdego prezydenta, premiera i generała z reguły piją przecież kawę, albo prasują koszule i mundury. Sprzęt dotąd poza wszelkim podejrzeniem, wykradający największe tajemnice państwowe! I jeszcze bezczelnie, przez wi-fi okradanego, wysyła dane w świat.

Jeśli każdy drobiazg AGD _ made in China _ to pluskwa, mamy do czynienia ze szpiegowskim majstersztykiem. Nie spocił się żaden tajny agent, a inwigilowani sami, własnoręcznie instalowali podsłuch w strategicznym miejscu. W końcu wiadomo nie od dzisiaj, że najpoważniejsze rozmowy prowadzi się w kuchni.

Że mają rozmach w Pekinie? Stać ich, a korzyści przecież niewyobrażalne. Nawet jeśli miliony czajników trafiły do strategicznie nieatrakcyjnych lokalizacji, któryś w końcu musiał trafić w ciekawe miejsce. Na przykład do Białego Domu, albo do Kremla. Obamie czy Putinowi teraz pewnie niejedna rozmowa przy porannej kawie odbija się czkawką.

O losach naszych, polskich tajemnic nawet szkoda gadać. Na czajniki rozpisuje się przecież w ministerstwach przetargi. Wygrywa najtańszy, zapewne _ made in China _. A garnitury premiera za ćwierć miliona złotych też czymś przecież trzeba wyprasować...

Czytaj więcej w Money.pl

autor jest redaktorem Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)