Niezależnie, kto i kiedy w końcu stanie na czele większościowego rządu w Grecji, swoim obywatelom musi oznajmić to, co ponad 70 lat temu w swoim inauguracyjnym przemówieniu zapowiedział Winston Churchill: _ nie mam nic do zaoferowania, tylko krew, trud, łzy i pot _.
Dramatyczna sytuacja greckiej gospodarki, która funkcjonuje tak naprawdę tylko i wyłącznie dzięki wielomiliardowej pomocy Europejskiego Banku Centralnego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej, nie ma szans na poprawę bez radykalnych bolesnych reform. Za lata życia na kredyt trzeba teraz zapłacić rachunek.
I nie da się całej winy zrzucić na nieudolność polityków. Choć ci przez lata dawali dowody swojej dużej niekompetencji, to ktoś na nich głosował. W Grecji od 1974 roku znów obowiązuje przecież demokracja. Grekom przez lata pasował jednak szeroki gest polityków, którzy w zamian za poparcie byli w stanie obiecać, że nawet gruszki wyrosną na wierzbie. I co gorsza, na nieszczęście Greków, większość tych obietnic realizowali.
Dzięki temu pensje rosły jak na drożdżach - między 2000 a 2010 rokiem o ponad 110 procent. W tym samym czasie gospodarka rozwijała się w zdecydowanie wolniejszym tempie, by w ostatnich latach kurczyć się po parę procent rocznie. Wydatki budżetu były więc w dużym stopniu finansowane za pożyczone pieniądze. To spowodowało, że zadłużenie Grecji wzrosło z nieco ponad 122 mld euro w 2000 roku do ponad 355 mld euro na koniec 2011 roku.
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/97/m220257.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/zwyciezcy;wyborow;w;grecji;dla;money;pl;memorandum;to;nie;biblia,242,0,1107186.html) *Zwycięzcy wyborów w Grecji dla Money.pl: Memorandum to nie Biblia * Problemu z koalicją nie ma - zapewnia Sofia Voulepsi, posłanka Nowej Demokracji. Dalsze życie na za pieniądze innych jest niemożliwe, więc Grecy muszą się pogodzić z tym, że nie obejdzie się bez bolesnych zmian. Nieprzystające do siły gospodarki pensje muszą spaść i spadają, rozrośnięta do monstrualnych rozmiarów administracja publiczna musi się zmniejszyć. Podatki już poszły w górę.
Co gorsza dla Greków, pożyczkodawcy, a przede wszystkim Niemcy, wymagają zaciśnięcia pasa o kolejne dziurki. Bez tego ich miliardy mogą przestać płynąć, co grozi bankructwem, a w ostatecznym rozrachunku powrotem do drachmy. A to będzie skutkować zubożeniem społeczeństwa nawet o połowę.
Grecy powinni wziąć sobie do serca dalsze słowa najsłynniejszego brytyjskiego premiera z tego samego przemówienia: _ Zapytacie - jaki jest nasz cel? Odpowiem jednym słowem. Zwycięstwo. Zwycięstwo za wszelką cenę. Zwycięstwo pomimo wszelkich okropności. Zwycięstwo bez względu na to, jak długa i ciężka prowadzi do niego droga. Bez zwycięstwa nie ma przetrwania. Powinniśmy sobie to uświadomić _.
Europa powinna trzymać kciuki za zwycięstwo Grecji. Skutki jej porażki są bowiem nieprzewidywalne. Z rozpadem Unii Europejskiej włącznie.
Autor felietonu jest dziennikarzem oraz analitykiem finansowym Money.pl