Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Dwornik
|

Wipler i Korwin-Mikke długo razem nie wytrzymają

0
Podziel się:

Nową, kontrowersyjną siłę na prawej stronie sceny politycznej podziwia Bartłomiej Dwornik.

Wipler i Korwin-Mikke długo razem nie wytrzymają

Nie ma szczęścia poseł Przemysław Wipler do politycznych sojuszy. Z PiS odszedł, nie mogąc się wykazać, z Jarosławem Gowinem pokłócił się o personalia, a najnowszy sojusznik stawia publicznie takie tezy, że mina szefa polskich Republikanów jest jak efekt płacenia za zakupy pewną kartą kredytową. Bezcenna.

Janusz Korwin-Mikke i Przemysław Wipler to tandem nie nowy. Obaj panowie współpracowali już w czasach Unii Polityki Realnej. Wczoraj oficjalnie ich drogi znów się zeszły, przynajmniej na chwilę. Niekoniecznie długą.

Konferencja w Sejmie miała być okazją do przedstawienia informacji o współpracy programowej Kongresu Nowej Prawicy i Republikanów, oraz wspólnym starcie w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Zapamiętamy z niej jednak nie obrazki posła Wiplera, snującego wizję wymiany polityków w parlamencie na zwolenników obniżania podatków, lecz jego minę podczas tyrady nowego sojusznika, na temat podejścia do ekscesów alkoholowych.

_ - Rozmaite pijackie wyczyny zdarzają się Polakom i tyle - _ oświadczył Korwin-Mikke, tłumacząc wyrozumiałość dla zachowania Przemysława Wiplera pod warszawskim klubem nocnym w październiku. Oświadczenie wyraźnie posła wytrąciło z równowagi i nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić.

Nie to jednak może być największym problemem we współpracy. Bo o ile linia ataku Wiplera na rządzącą koalicję szła w kierunku oskarżeń o podnoszenie podatków i przykręcanie Polakom fiskalnej śruby, to Janusz Korwin-Mikke wytoczył działa zupełnie innego kalibru. Oświadczył w swoim stylu, że Platforma Obywatelska jest partią niemiecką, a Prawo i Sprawiedliwość, z prezesem Kaczyńskim na czele próbuje zainstalować niemiecką agenturę w Kijowie, w miejsce _ jego ekscelencji Wiktora Janukowycza _.

Panowie chyba nie uzgodnili stanowisk przed konferencją, bo mina Przemysława Wiplera wyglądała w tym momencie jak z telewizyjnej reklamy karty kredytowej. Była bezcenna. Zaskoczony poseł, który sam dwa lata temu nazywał PSL pasożytem, a PO nosicielem, tym razem zdołał jedynie wykrztusić, że takich tez, jakie prezentuje jego nowy sojusznik, sam publicznie by nie wygłosił. To może oznaczać (choć wcześniej zapewnił, że to koniec jego politycznych wędrówek), że na kolejnej konferencji zobaczymy go znów w innym towarzystwie.

Autor felietonu jest redaktorem Money.pl

Czytaj więcej w Money.pl

dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)