Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Woli meczet zamiast inwestorów. Do czego doprowadzi?

0
Podziel się:

Łukasz Pałka pisze o prawdziwych przyczynach zamieszek w Stambule.

Woli meczet zamiast inwestorów. Do czego doprowadzi?

W ciągu ostatnich dziesięciu lat premier Recep Tayyip Erdogan zrobił z Turcji gospodarczą potęgę. Ostatnie wydarzenia pokazały jednak, jak daleko mu jeszcze do demokratycznych standardów rządzenia krajem.

Bo przecież w całej historii zamieszek z ostatnich dni - wbrew temu, co można w wielu miejscach przeczytać - wcale nie chodzi o zapowiedź wycięcia zabytkowych drzew ze stambulskiego placu Taksim. Gdyby tak było, to protesty ograniczyłyby się do grupki ekologów, a nie zaczęły rozlewać po całym kraju.

Wywodzący się z islamistycznej partii AKP premier zapragnął, by w miejscu drzew stanął nowy meczet. Jak udowodnił, w imię tej właśnie inwestycji był gotowy zaryzykować życiem pokojowych demonstrantów. Trzeba przyznać, że pomysł to dość wątpliwy i ryzykowny jak na przedstawiciela kraju, który w Europie chce uchodzić za laicki i cywilizowany. A do tego ma aspiracje, by przyłączyć się do Unii Europejskiej.

A przecież warto pamiętać o tym, że feralny meczet to nie jedyny punkt sporny, który poróżnił premiera ze swoimi krytykami. Wystarczy tu wspomnieć o niedawnym wprowadzeniu zakazu nocnej sprzedaży alkoholu i coraz większych restrykcjach dotyczących tego, czego i jak nauczać w szkołach. Ludziom takie zapędy rządu przestały się podobać.

Trzeba przyznać, że takimi krokami Erdogan ryzykuje nie tylko polityczną, ale również gospodarczą przyszłością rozwijającego się kraju. W ostatnich latach Turcja była pokazywana jako przykład gospodarczego tygrysa. Zachwycają się nią agencje ratingowe, ciągną tu inwestorzy zagraniczni - przede wszystkim z branży samochodowej - a inwestorzy finansowi chcą lokować tu kapitał widząc wzrosty na stambulskiej giełdzie. Poprawa wizerunku Turcji sprawiła też, że do Stambułu przybywa już więcej turystów niż do Rzymu. Do tego kraj odnotował wyraźny wzrost PKB, nie tylko w ogólnym rozrachunku, ale także w przeliczeniu na głowę mieszkańca.

Ten kapitał można jednak bardzo szybko stracić. Być może władze Turcji przypomną sobie wydarzenia z arabskiej wiosny i nieco się zreflektują. Wczoraj wicepremier Bulent Arinc stwierdził podczas konferencji prasowej, że przeprasza wszystkich poszkodowanych i zaproponował spotkanie z organizatorami protestów. Same słowa jednak nie wystarczą.

Czytaj więcej w Money.pl
"Protesty w Turcji to inicjatywa ekstremistów" Tak uważa premier Turcji Recep Tayyip Erdogan. Antyrządowe demonstracje kosztowały gospodarkę już 8 milionów euro.
Turcy nie odpuszczają. Starcia trwały całą noc Protestujący podpalili biura rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. To już czwarty dzień antyrządowych zamieszek w centrum Stambułu oraz w Izmirze.
Brutalne starcia z policją. Nie chcą wojny Policja rozpędziła demonstrację przeciwników polityki Turcji wobec Syrii i wspierania syryjskich rebeliantów.

Autor felietonu jest dziennikarzem portalu Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)