Historię dziewczynki i jej mamy opisuje "Wprost". Rodzina pochodzi z Libiąża.
Ojciec Zuzi był jedynym żywicielem rodziny. Miał swój biznes, prowadził hurtownię materiałów budowlanych. To właśnie na jej rozwój zaciągnął kredyt w Banku Millennium.
Pożyczki jednak nie spłacał, a postępowanie windykacyjne trwało od 2004 roku. W 2011 roku pan Piotr dostał zawału serca i zmarł w szpitalu. Wtedy o kredycie nikt nie wiedział. Komornik nadal jednak naliczał odsetki, aż do 2015 roku.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
11-letnia dziś Zuzia o wynoszącym milion złotych długu dowiedziała się dopiero po kilku latach. Bank Millennium sprzedał wierzytelność wrocławskiej firmie Ultimo.
Ta najpierw domagała się pieniędzy od ojca Zuzi, a jak zorientowała się, że mężczyzna nie żyje - od samej dziewczynki. Po latach odsetki spowodowały, że kwota długu sięgnęła ponad miliona złotych, z czego ponad 600 tys. zł to właśnie same odsetki.
Dziewczynka otrzymuje nieco ponad 600 złotych renty, do tego 500+. Jej mama pracuje dorywczo w bibliotece. W sumie dochód rodziny nie przekracza 1500 zł miesięcznie.
Mimo trudnej sytuacji komornik stwierdził, że ściągnie milion złotych, zajmując dziewczynce rentę. Z wspomnianych 600 zł zabiera co miesiąc 180 złotych.
Firma Ultimo, która zajmuje się windykacją, broni się, że nie wiedziała o trudnej sytuacji dłużniczki. Z kolei Rafał Łyszczek, prezes Polskiej Rady Komorniczej, twierdzi we "Wprost", że rzeczywiście do zajęcia renty nie powinno dojść. I że to błąd ludzki.
Z kolei w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sytuację tłumaczy Wojciech Brzozowski. To prawnik z kancelarii Absolutio, który pomaga Zuzi i jej mamie.
- Matka Zuzi nie była żoną ojca dziewczynki i nawet nie miała możliwości prawnej, żeby dowiedzieć się o długach. Nawet gdyby poszła do jakiegoś banku i powiedziała "Zmarł mój partner, z którym mam dziecko. Czy miał u państwa długi?", to bank by powiedział, że to jest tajemnica bankowa - tłumaczy.
- Jeżeli np. umiera mąż i zostaje żona z dziećmi, to może ona odrzucić spadek po mężu i może to zrobić także w imieniu małoletnich dzieci. Tu jednak matka Zuzi nie była żoną i nawet nie miała możliwości prawnej, żeby dowiedzieć się o długach - dodaje.
Stąd nikt nie wiedział o długu. Co więcej, jak tłumaczy ekspert, egzekucja należności powinna zostać zawieszona w 2011 roku. Czyli od śmierci mężczyzny aż do momentu ustalenia spadkobierców. Tak się jednak nie stało. Jak twierdzi ekspert, dzieci w podobnych sytuacjach może być w całej Polsce znacznie więcej.
W sprawę zaangażował się resort sprawiedliwości. Wiceminister Sebastian Kaleta poinformował na Twitterze, że sprawa jest analizowana i wyjaśniana.
"Od kilku dni ministerstwo prowadzi interwencję w tej sprawie. W toku kontroli ustalono, że komornik bezprawnie zajmował rentę dziewczynki. Wedle ustaleń ministerstwa, komornik już się z tego zajęcia wycofał" - informuje resort sprawiedliwości. I odsyła do tweeta wiceministra.
Posłowie opozycji wskazują, że "przecież po reformach PiS takich sytuacji miało już nie być".
Przykłady kontrowersyjnych zajęć komorniczych były bowiem jednym z przykładów, którymi władza posługiwała się przy argumentowaniu reform wymiaru sprawiedliwości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl