Mówi o sobie, że jest „deterministą technologicznym”. – Wierzę w dobrą stronę technologii. Że rolą informatyki jest sprawianie, by życie było łatwiejsze i ciekawsze – opowiada w programie "Biznes Mówi".
To właśnie z technologią powiązał swoje zawodowe życie.
Razem z Miłoszem Balusiem i Krzysztofem Kochmańskim sześć lat temu założyli Synerise. Firma buduje oparty na sztucznej inteligencji ekosystem i chce dostarczać firmom rozwiązania, które ułatwiają zarządzanie danymi. Dziś jest to najgłośniejszy start-up w Polsce. Rozrasta się w imponującym tempie – zatrudnia około 200 osób, a jej wartość szacowana jest na kilkadziesiąt milionów złotych. Dodatkowo zgarnia jedną międzynarodową nagrodę za drugą.
Z największymi przy jednym stole
Królewski nie ukrywa, że mierzy wysoko.
- Założyliśmy sobie sześć lat temu, że chcemy stworzyć taką platformę, która będzie w stanie konkurować z największymi firmami na świecie – wspomina. - Moją osobistą aspiracją jest, by wreszcie w Europie Środkowo-Wschodniej pojawiła się firma, która będzie w stanie konkurować z tymi największymi – dodaje. Martwi go, że w Polsce jesteśmy tylko odbiorcami skomplikowanych usług informatycznych. - Powinniśmy podjąć rękawicę i też wejść w ten rynek – uważa.
Zwraca uwagę, że jako kraj mamy duże zasoby intelektualne, z czego zresztą chętnie korzystają zagraniczne koncerny, zatrudniające polskich inżynierów. On jednak chciałby, żeby podobne sukcesy jak inżynierowie odnosiły całe firmy.
- Chcę pokazać, że ta polska myśl inżynierska w tych trudnych branżach może zaistnieć w formie kolektywnego myślenia. Bo tych jednostkowych sukcesów trochę jest. Indywidualnie sobie radzimy, ale w drużynie jakoś nie. Trochę jak polska reprezentacja w piłce nożnej – uśmiecha się.
Królewski jest zdania, że właśnie przykład Synerise pokazuje, że to jest możliwe.
- Bardzo wiele lat miałem kompleksy. Ale dzisiaj uważam, że nie ma najmniejszego powodu, byśmy nie mogli chodzić z podniesioną głową. Jeśli rywalizujemy w Hiszpanii z firmą izraelską, która ma 400 mln z dotacji czy z fundrisingu, a my mamy 40 mln, ale i tak wygrywamy. Czyli wygrywa intelekt, nie zawsze wygrywają pieniądze – podkreśla.
A czy te pieniądze nie są pokusą? Wszak wielkie koncerny czy fundusze inwestycyjne obracające miliardami dolarów specjalizują się w wyszukiwaniu i wykupowaniu obiecujących start-upów.
- My z założenia jesteśmy firmą polską. Chcemy zmieniać świat i proszę mi wierzyć, że w ten sposób myśli wielu programistów. Chcemy przecierać ścieżki. Motywacją nie są wyłącznie pieniądze, chodzi o coś większego – deklaruje Jarosław Królewski. Przyznaje, że firma mogłaby znaleźć dużego inwestora. Ale z tymi największymi chce rozmawiać jak z równymi.
W poszukiwaniu sztucznej inteligencji
Zapala się, kiedy temat schodzi na technologie. Podkreśla, że to właśnie big data, czyli przetwarzanie gigantycznych ilości danych i sztuczna inteligencja będą decydowały o przewadze całych gospodarek. - Big data i sztuczna inteligencja będą kreować gospodarki krajowe, czy też światowe, będą źródłem przewagi militarnej gospodarczej, a nawet politycznej – zapewnia. - Sztuczna inteligencja sprawi, że zawody, które były rutynowe, manualne, polegające na powtarzalności przejdą do lamusa, a ludzie będą robić rzeczy bardziej ciekawe. Wyjątkowość ludzi będzie bardziej wyeksponowana kosztem rutynowych czynności, które mogą być wykonywane przez komputery – dodaje.
Jak zaznacza, tu nie chodzi o sztuczną inteligencję znaną z filmów, czyli śmiercionośnego cyborga o posturze Arnolda Schwarzeneggera. – To są pewnego rodzaju metody numeryczne, uczenie maszynowe. Prosty przykład: mamy już dziś systemy, które potrafią rozpoznać twarz. Dzięki temu praca na lotniskach jest o wiele prostsza – wyjaśnia założyciel Synerise.
Jednym tchem wymienia inne udogodnienia: mapy, gps, asystent głosowy.
- Wykrywanie oszustw w VAT też jest dziś na całym świecie budowane na podstawie sztucznej inteligencji – wskazuje. - Jesteśmy już blisko tego, żeby ta sztuczna inteligencja była uczestnikiem naszego codziennego życia. Zresztą już korzystamy z niej na co dzień. I to jest ogromny sukces technologii: korzystamy z niej, a często tego nawet nie dostrzegamy – mówi.
Przyznaje jednak, że internet ma i swoją ciemną stronę. - Często porównuję internet i to, co można z nim zrobić, do broni biologicznej. Internet robi dużo złego, choć robi też dużo dobrego – zauważa.
Przywołuje przykład Chin. - W Chinach jest tak, że jak pan idzie na lotnisko i patrzy na rozkład lotów, to na tablicy wyświetla się pana twarz z informacją, do którego wyjścia ma pan iść. Jeżeli ma pan niski scoring, czyli na przykład zalega pan z podatkami, albo ma kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, to może być tak, że nie wsiądzie pan do pociągu. W ostatnim roku kilkanaście milionów Chińczyków nie mogło skorzystać z pociągów z tego powodu – twierdzi szef Synerise.