Komputronik w sobotę odtajnił decyzję skarbówki, która nakłada na spółkę gigantyczną karę w sprawie nieprawidłowości przy rozliczeniu podatku VAT w okresie marzec-maj 2014 roku. Urząd domaga się nieco ponad 39 mln zł plus odsetki, co łącznie daje blisko 60 mln zł. Jednak decyzja nie ma rygoru wykonalności, nie ma też wniosku o dokonanie jakichkolwiek zabezpieczeń.
Komputronik to w sumie dwie spółki, jedna akcyjna, druga - Komputronik Biznes - to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Kara nie precyzuje, której spółki dotyczy, wpływa jednak na działanie obu podmiotów. Leszczyński oddział poznańskiego Urzędu Celno-Skarbowego negatywną dla Komputronika decyzję wydał 2 marca.
Spółka zapowiedziała odwołanie, ale dla ochrony interesów zdecydowała się na postępowanie sanacyjne. To powoduje, że biznes będzie dalej funkcjonował, jednak sprzęt, jak i przychody, będą pod kontrolą sędziego komisarza do ewentualnego zabezpieczenia wierzycieli.
- Obowiązuje nas tajemnica skarbowa, dlatego nie możemy wypowiadać się w kwestiach indywidualnych przypadków. Natomiast spółce przysługuje prawo do odwołania się od decyzji skarbowej, może więc w określonym czasie z niego skorzystać – komentuje sprawę w rozmowie z money.pl Anita Wielanek, rzecznik Krajowej Administracji Skarbowej.
200 osób do zwolnienia?
Komputronik zapewnia na łamach money.pl, że nie ma sobie nic do zarzucenia i zrobi wszystko, by pozostać na rynku i przede wszystkim udowodnić, że kara została nałożona bezzasadnie. Jednak decyzja skarbówki - mimo że nie jest wymagalna - pociąga za sobą szereg negatywnych kosekwencji.
W obu spółkach (Komputronik oraz Komputronik Biznes) pracuje ok. 1000 osób. Spółka szacuje, że z pracą może pożegnać się aż 1/5 załogi, czyli ok. 200 osób. Jak mówi w rozmowie z money.pl Karolina Pietz Drapińska, Marketing & PR Director w Komputroniku, te 20 proc. to szacunki zarządu, które zostały sporządzone przed przystąpieniem do postępowania sanacyjnego.
- Musimy przemodelować biznes, postawić na operacje bardziej rentowne i sprawdzić, czy przy jeszcze bardziej okrojonym finansowaniu będziemy w stanie prowadzić dotychczasowe działania w pełni - tłumaczy przedstawicielka Komputronika.
- Pochodną decyzji urzędnika jest to, że środków na bieżące prowadzenie biznesu będzie mniej, więc cięcia czekają najmniej rentowne operacje. Wszystko zależy od rozmów z naszymi partnerami. Musimy wiedzieć, co jesteśmy w stanie sprzedawać i po tych rozmowach będziemy w stanie ocenić, jak będziemy mogli dalej funkcjonować - precyzuje Pietz Drapińska.
Ze strony Komputronika płyną zapewnienia, że niezwłocznie po odtajnieniu decyzji administracji skarbowej spółka rozpoczęła rozmowy z kluczowymi partnerami. - Mamy zapewnienie, że nie zostawią nas w tej sytuacji. Widzimy bardzo duże wsparcie branży. Nasi partnerzy czują, że jest to krzywdząca decyzja, oraz że będziemy w stanie się z tego podnieść i dalej funkcjonować na rynku – zapewnia przedstawicielka spółki.
Proces sanacyjny sprawia, że Komputronik musi zrewidować swoje plany biznesowe. Problemy z płynnością finansową mogą wymusić zwolnienia. - Kluczową liczbę stanowią pracownicy sklepów własnych i agencyjnych w całej Polsce. Pamiętajmy, że mówimy o całym procesie sanacyjnym. Na pewno nie jest tak, że nagle 200 osób straci pracę. Zrobimy wszystko, by było ich jak najmniej - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Karolina Pietz Drapińska.
"Decyzja nas zszokowała"
- Dużo zależy od wyników biznesowych. Ostatni kwartał był bardzo dobry, pomimo słabego pierwszego półrocza. Rok udało nam się zamknąć oczekiwanym wynikiem, zaczęliśmy wychodzić na prostą, a ta decyzja nas zszokowała i zaciągnęła nam mocny hamulec ręczny – dodaje Drapińska. Podkreśla też, że dla firmy widmo utraty części załogi jest najtrudniejsze.
20 proc. do zwolnienia to też średnia dla całej organizacji, czyli dla obu spółek w całej Polsce, więc redukcja nie będzie równa w każdym dziale. To z kolei oznacza, że co prawda w pewnych działach będzie to mniej niż 1/5 załogi, ale w tych najmniej rentownych pracę stracić może znacznie więcej.
- Niezwłocznie po spotkaniu zarządu z kierownictwem i dyrekcją wszyscy dyrektorzy spotkali się z pracownikami. To oni są naszą największą siłą, dlatego prowadzimy z nimi bardzo szczerą i otwartą komunikację. Tyle, ile jesteśmy w stanie im powiedzieć, ile też wiemy, mówimy to otwarcie - podkreśla Pietz Drapińska.
Decyzja urzędnika z Leszna zapadła 2 marca, 7 marca została odtajniona. Komputronik może się od niej odwołać do Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Poznaniu i z tego spółka chce "niezwłocznie skorzystać".
- Jeszcze się nie odwołaliśmy, finalizujemy wniosek. Chcemy bardzo dokładnie wskazać wszystkie uchybienia i błędy formalne, które już na pierwszy rzut oka widzimy w tym postępowaniu - tłumaczy w rozmowie z money.pl Karolina Pietz Drapińska.
- Jesteśmy na finiszu, ale dopóki nie złożymy odwołania, nie mogę zdradzać szczegółów. Na pewno będziemy odwoływać się do każdej możliwej instancji, by udowodnić, że obciążenie Komputronika jest niezasadne. Na rynku funkcjonujemy od 24 lat. Uczciwie płacimy podatki, promujemy etyczne wartości i zasady prowadzenia biznesu. Tym bardziej czujemy się poszkodowani decyzją, która tak mocno w nas uderza. Nie chcielibyśmy musieć znikać z rynku przez decyzję urzędu - dodaje.
Czytaj również: Luka VAT załatana, została drobnica. Więcej rząd nie wyciśnie
Pytamy o szczegóły związane z samym postępowaniem i karą, czego dopatrzył się urzędnik skarbówki. Rzeczniczka Komputronika odpiera, że postępowanie trwało długo, ciągnęło się latami, nie może zdradzać szczegółów, ale zapewnia, że firma nie ma sobie nic do zarzucenia i w całości nie zgadza się z wydaną decyzją.
- Mocno nalegaliśmy, żeby kontrola wreszcie się zakończyła. Po latach dopatrzono się hipotetycznych nieścisłości. My się z nimi nie zgadzamy, kwestionujemy cały proces przeprowadzonej kontroli – mówi nam Pietz Drapińska. - Wierzymy, że nie popełniliśmy błędów i nie było po naszej stronie żadnych zaniechań. Jesteśmy w trakcie sporu, ale z decyzją się nie zgadzamy - dodaje.
Klienci zabezpieczeni
Przedstawicielka Komputronika uspokaja klientów. Twierdzi, że firma funkcjonuje normalnie, a decyzja nie wpłynęła na prowadzenie jej działalności.
– Pracujemy na różnych rynkach. Klienci detaliczni są w stu procentach zabezpieczeni. To samo dotyczy klientów biznesowych. Mamy podpisane umowy, kontrakty. Współpracujemy z klientami bez przeszkód. Jesteśmy przygotowani, dysponujemy sporym magazynem, mamy zapasy. Na bieżąco dostarczamy sprzęt do sklepów i go sprzedajemy. Gdy tylko odtajniliśmy informację dla giełdy, natychmiast rozpoczęły się rozmowy z dostawcami i zabezpieczamy te dostawy, które będą w najbliższym czasie realizowane – dodaje Pietz.
Komputronik wyraźnie podkreśla, że nie ma najmniejszego problemu z klientami. Co więcej, mógłby sprzedawać jeszcze więcej, gdyby nie kontrola i decyzja skarbówki.
Czytaj także: VAT od gotówki. Banki przerzucą koszty na klientów?
Pod ochroną postępowania sanacyjnego Komputronik chce "zyskać trochę oddechu" i skupić się na podstawowej działalności, czyli na sprzedaży. Jednak co jeśli odwołanie będzie nieskuteczne, a kara stanie się wymagalna?
– Wierzymy, że kolejne instancje będą w stanie tę decyzję uchylić. Nie zakładamy negatywnych scenariuszy. Będziemy się odwoływać do skutku, żeby pokazać, że dopełniliśmy wszelkich starań i płacimy podatki zgodnie z wymaganiami i przepisami prawa - podsumowuje rozmowę z money.pl Karolina Pietz Drapińska.
Komputronik to polska sieć sklepów, sprzedających m.in. sprzęt komputerowy oraz urządzenia AGD i RTV. Firma działa od października 1996 roku, kiedy otworzono pierwszy sklep w Poznaniu. Dystrybutor sprzętu IT jest notowany na warszawskiej giełdzie od 2007 roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl