Liczba zakażeń SARS-CoV-2 mocno się waha (we wtorek odnotowano ponad 8 tys. zachorowań na COVID-19, a w środę - niecałe 15 tys.). Rząd jednak czeka wciąż na skok zakażeń po świętach Wielkanocnych i dlatego nie zdecydował się na gwałtowne luzowanie obostrzeń. Wszystkie obowiązujące dotychczas restrykcje zostają przedłużone o dwa tygodnie.
- Obserwowane ostatnio wyniki zakażeń, dające pewną nadzieję, są w tej chwili zbyt słabe, aby dawać powody do optymizmu. Sytuacja w szpitalach nadal jest trudna - rozpoczął konferencję Adam Niedzielski.
Minister mówił, że sytuacja epidemiologiczna w Polsce jest niejednolita. - Mamy województwa, gdzie sytuacja względnie spokojna, ale mamy też takie, w których jest zła - tłumaczył.
Dlatego też Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego podjął decyzję o przedłużeniu obecnych obostrzeń o ponad tydzień do 18 kwietnia. A do kiedy potrwają obostrzenia?
- Myślę, że majówka to jeszcze zbyt wcześnie, by zakładać duże poluzowanie obostrzeń - odpowiedział na pytanie dziennikarzy Adam Niedzielski, a które dotyczyło ewentualnego otwarcia m.in. ogródków gastronomicznych.
Minister wyjaśniał, że wtedy jeszcze nie uda się zaszczepić tylu Polaków, aby dyskutować o szerokim otwarciu życia społecznego. Masowe szczepienia i zwiększającą się liczbę ozdrowieńców określił jako "naturalną barierę". - Musimy się oswoić z myślą, że ta majówka będzie inna niż jeszcze dwa czy trzy lata temu - dodał szef resortu zdrowia.
- Pamiętajmy też, że mamy taką perspektywę przyspieszenia szczepień. Mamy coraz więcej też, w konsekwencji zachorowań, ozdrowieńców. Czyli te naturalne bariery stają się coraz bardziej wyraziste - zapewnił Adam Niedzielski.
A co w takim razie z wakacjami? Czy w lipcu Polacy zjedzą posiłek w restauracji, czy odpoczną w hotelach? - Na to pytanie nie można dziś odpowiedzieć - odparował minister. - Najważniejszą kwestią staje się dzisiaj kwestia obłożenia łóżek covidowych i dostępności respiratorów. To w głównej mierze od nich i od rozwoju pandemii będą zależeć decyzje co do obostrzeń na wakacje - dodał.
Koronawirus. Jakie obostrzenia będą obowiązywać po 9 kwietnia?
To zatem oznacza, że zamknięta pozostanie branża beauty. Salony fryzjerskie, kosmetyczne itp. nie mogą przyjmować klientów od 27 marca.
Od dawna natomiast Polacy nie mogą skorzystać z ofert siłowni i klubów fitness. To się w najbliższym czasie nie zmieni, gdyż rząd przedłużył obostrzenia dla tej branży do 18 kwietnia. Nie otworzą się także: stoki narciarskie, baseny, sauny i solaria.
Zamknięte także pozostaną sklepy budowlane, meblowe i elektroniczne o powierzchni powyżej 2 tys. m kw. W tych o mniejszej powierzchni utrzymane zostały dotychczasowe limity.
Limity w sklepach poniżej 2 tys. m kw.:
- 1 osoba na 15 m kw. - w sklepach o powierzchni do 100 m kw.;
- 1 osoba na 20 m kw. - w sklepach o powierzchni powyżej 100 m kw.
Do 18 kwietnia nie otworzą się również sklepy w galeriach handlowych, za wyjątkiem m.in. sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni.
Gastronomia nadal działać będzie mogła wyłącznie na wynos i w dostawie. W takim reżimie ta branża funkcjonuje od października 2020 roku.
Zamknięte również będą hotele, choć w ich wypadku obowiązuje szereg wyjątków (m.in. obejmujące medyków, czy też hotele robotnicze). Polacy przynajmniej do 18 kwietnia nie odwiedzą również placówek związanych kulturą. Zamknięte pozostaną m.in. teatry, kina, muzea i galerie sztuki.
Zamknięte pozostaną żłobki, przedszkola. Przy nich stał największy znak zapytania i to nad ich przywróceniem najdłużej zastanawiał się rząd
Utrzymane zostaną również limity osób w kościołach. Na jedną osobę ma przypadać 20 m kw.
Lockdown. Rząd obiecał rozszerzenie pomocy dla firm
Wprowadzone przed świętami wielkanocnymi obostrzenia obowiązywały do 9 kwietnia. Rząd zaostrzone restrykcje ogłosił 27 marca.
W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki z wicepremierem Jarosławem Gowinem zapowiedzieli rozszerzenie tzw. tarczy branżowej o kolejne kody PKD. - Chcemy uruchomić kolejne środki do 30 mld złotych, żeby ratować przedsiębiorstwa - zapewniał szef rządu.
Wśród beneficjentów tzw. tarczy branżowej znalazły się również nowe sektory, które rząd niedawno zamknął. Chodzi m.in. o branżę beauty oraz branżę handlową (w tym sklepy sportowe, meblowe i budowlane). Do tych podmiotów ma być skierowane dodatkowe 7 mld złotych.
- 60 kodów PKD to ciągle jest jakaś kpina. W PKD jest około 600 kodów, a rząd chce dodać kilkanaście, żeby co dziesiąty przedsiębiorca miał w ogóle prawo do jakiegoś wsparcia? - narzeka w rozmowie z money.pl właściciel firmy eventowej z Poznania.
Czytaj więcej: Tarcza branżowa. "To chyba kpina". Przedsiębiorcy o rozszerzeniu wsparcia dla firm