Ministerstwo zdrowia i NFZ chcą ograniczyć liczbę teleporad w przychodniach lekarskich.
W marcu minister zakazał zdalnych wizyt m.in. przypadku dzieci do lat sześciu. Taki zakaz jednak na niewiele się zdał, bo jak wynika z przeprowadzonej przez NFZ kontroli, przychodnie nadal je stosują - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Od momentu wydania zakazu do końca kwietnia dzieciom udzielono 500 tys. teleporad, z czego aż 300 dotyczyła najmłodszych.
Jak podaje "DGP", po licznych skargach od pacjentów narzekających na brak dostępu do lekarzy, NFZ przeprowadził 186 kontroli w placówkach POZ.
Okazało się, że w aż 86 przychodniach konieczną wizytę zastępuje się teleporadą. NFZ nałożył na placówki łącznie 2,2 mln zł kar.
Na tym jednak nie koniec. W czerwcu wygasają kontrakty na podstawową opiekę zdrowotną, a negocjacje utknęły.
Lekarze chcieliby wzrostu ich wartości o wskaźnik inflacji (5 proc.). Z kolei NFZ i resort zdrowia chcą, aby stawkę za każdego pacjenta uzależnić od liczby przeprowadzanych teleporad - pisze "DGP".
- My nie chcemy podwyżki, ale wyrównania o wskaźnik inflacji w sposób kroczący. Ale pan minister i pan prezes się zaparli - mówi "Dziennikowi" Marek Twardowski, przedstawiciel Porozumienia Zielonogórskiego.
Jeśli negocjacje nie przyspieszą, na początku lipca może się okazać, że pacjenci w ogóle stracą dostęp do placówek POZ.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", rząd przygotowuje się na taką możliwość i planuje możliwość utworzenia przychodni przy szpitalach.