Ostatni punkt porozumienia (dotyczący wypowiadania umowy – przyp. red.) w czeskiej wersji jest dla nas nie do przyjęcia, ale przedstawiliśmy naszą propozycję
– powiedziała nowa minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w rozmowie z "DGP". Jej zdaniem rządowi Czech opłaca porozumieć się z Polską, bo inaczej pieniądze będą płynęły do kasy Unii Europejskiej w postaci kar, a nie do ich kieszeni. Polska i Czechy wciąż nie osiągnęły porozumienia w sprawie konfliktu o działanie kopalni Turów.
W poniedziałek przed południem rzeczniczka ministerstwa środowiska Czech Petra Roubiczkova poinformowała, że polsko-czeskie rozmowy ws. kopalni węgla brunatnego Turów są kontynuowane telefoniczne. Poszukiwane jest rozwiązanie, które będzie możliwe do przyjęcia dla obu stron - dodała.
Roubiczkova w przekazanym prasie oświadczeniu poinformowała, że telefoniczne negocjacje prowadzone są bezpośrednio pomiędzy ministrem środowiska Richardem Brabcem, hejtmanem kraju (marszałkiem województwa) libereckiego Martinem Putą i przedstawicielami czeskiego MSZ a polską minister klimatu i środowiska Anną Moskwą.
- Od piątkowego spotkania jesteśmy w stałym kontakcie ze stroną czeską ws. KWB Turów – podkreśliła około południa Anna Moskwa. Szefowa MKiŚ jest w bieżącym kontakcie telefonicznym ze swoim czeskim odpowiednikiem. Jak poinformowała, obecnie strona czeska przygotowuje pisemną wersję swojej propozycji tekstu, który podlega uzgodnieniom. - W połowie tego tygodnia wrócimy z informacją dla opinii publicznej – dodała.
Spór Polski i Czech o kopalnię Turów. TSUE nałożył kary
W przerwanych pod koniec września negocjacjach to nowa minister klimatu reprezentuje interesy strony polskiej. 9 listopada w Luksemburgu nie zapadnie wyrok TSUE ws. Turowa. Tego dnia odbędzie się wysłuchanie ekspertów. Minister klimatu wskazała, że jeszcze nie jest znana dalsza wokanda i data, kiedy Trybunał wyda ostateczny werdykt.
Mimo że TSUE rozpocznie rozpoznawanie sprawy kopalni Turów dopiero w środę, to jednak już kilka miesięcy temu Trybunał nakazał wstrzymanie wydobycia w kopalni w ramach tzw. środków tymczasowych. Polska od razu zapowiedziała, że do tego obowiązku się nie dostosuje ze względu na bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Dlatego też TSUE nałożył kary dzienne na nasz kraj. Polska musi płacić karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni.