Nowe normy, które konieczne są w walce o czystsze powietrze, spotkały się z dość chłodnym przyjęciem właścicieli składów węglowych.
- Ekogroszek jest u mnie bardziej popularny. Dla niego dużo klientów zrezygnowało z innych rodzajów węgla. Wszystko to mimo rosnących cen. Teraz sprzedaję go za 940 zł za tonę, w zeszłym roku był o 100 zł tańszy. Kiedy podniosą normy, będzie jeszcze drożej. Ludzi może nie być na to stać - mówi Sylwia Dąbrowska, właścicielka składu opału z Wrocławia.
- Polskie kopalnie nie mają za dużo węgla, który spełniałby te normy. Tymczasem Polska to nie Włochy. Zimy u nas bywają ostre. Może nie być czym palić. Ciekawe, co rządzący zrobią, kiedy pojawi się problem z dostępnością - przekonuje Mirosław Mazurkiewicz, właściciel Składnic węgla i kruszywa P.P.U.H. Factum Sp. z o.o.
Czego konkretnie dotyczą zmiany? W projekcie rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska zaostrzono normy jakości paliw stałych, kupowanych przez odbiorców indywidualnych.
Ekogroszek bez eko
Ekogroszek nie będzie mógł mieć wyższej wilgotności niż 11 proc. Zawartość popiołu z kolei określono w przedziale 2 do 7 proc., a wartość opałowa musi być wyższa niż 28 MJ/kg. Obecnie dostępny jest ekogroszek o kaloryczności nawet 21 MJ/kg. Mniej ma być też w ekogroszku siarki - jej poziom ma spaść z 1,7 proc. do 1,2 proc.
Różnica wydaje się niewielka, ale - jak ocenia Mazurkiewicz - jest bardzo znacząca. - Przy tych parametrach jest niewielki dostęp do surowca, nie ma go w dużych ilościach. Teraz w zależności od kaloryczności ekogroszek sprzedaję w przedziale cenowym 900-1100 zł. Z nowymi normami kosztować będzie w najdroższej wersji nawet do 1300 zł za tonę - mówi właściciel Factum.
Resort chce też, by nazwy "ekogroszek" i "ekomiał" zostały zastąpione przez odpowiednio "groszek III" i "paliwo drobne". Mają po prostu nie wprowadzać w błąd, sugerując jakąkolwiek jego ekologiczność.
Produkty tego typu nadal będą zatem w sprzedaży, ale to już nie będzie to samo. Podnoszenie norm da czystsze powietrze. Potwierdzają to badania Fundacji ClientEarth. Jak się okazało, stężenia pyłu w spalinach dostępnego na rynku ekogroszku wyniosły nie 40 mg/m3, co jest normą, ale od 70 do nawet 1739 mg/m3.
Pytanie tylko, czy na rynku będzie odpowiednio dużo właściwego surowca. - To nieprawda, że nie mamy dobrego węgla. Mamy surowiec wysokiej jakości, np. z JSW SA, ale on jest wykorzystywany do procesów produkcyjnych. Mamy dużo więcej węgla słabszej jakości używanego np. w ciepłownictwie rozproszonym. Przykładem tego jest właśnie ekogroszek, który z ekologią nie ma nic wspólnego - mówi prof. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.
Transformacja tego wymaga
Jak przypomina, ekogroszek jest mieszanką węglową połączoną lepiszczem, która ma pewne minimalne wymagania jakościowe, nie zawsze w praktyce rynkowej przestrzegane. Jest to jednak paliwo negatywnie oddziałujące na środowisko, życie i zdrowie ludzi.
- Można podnosić argumenty, że inne paliwa są droższe, ale trzeba spojrzeć nie na cenę jednostkową, ale na realny efekt, czyli osiągnięcie określonego poziomu ogrzania. Może się okazać, że tani ekogroszek jest tak mało kaloryczny, że wykorzystanie innego, bardziej kalorycznego paliwa, tylko jednostkowo będzie wydawało się droższe, a w końcowym rozliczeniu różnica w koszcie może być zgoła inna - dodaje prof. Zajdler.
Wprawdzie węgiel na światowych giełdach mocno poszedł w górę, to zdaniem eksperta może się to zmienić. Dlatego tak wysokie kursy nie mogą być punktem odniesienia dla zmian jego norm.
- Transformacja energetyczna powodująca odchodzenie od paliw kopalnych, w tym węgla, jest procesem długofalowym, w które zaangażowały się wszystkie kluczowe państwa świata. Odchodzenie od paliw negatywnie oddziałujących na środowisko, jak ekogroszek, jest dobrym kierunkiem. Jeżeli podwyższenie jakości wiązałoby się z faktycznie wyższym realnym kosztem dla konsumenta, są inne sposoby, jakie ma państwo, aby taką ewentualną lukę wypełnić - mówi ekspert Instytutu Sobieskiego.