Celem Programu Inwestycji Strategicznych miało być rozkręcenie inwestycji w samorządach, dzięki czemu miało powstać wiele nowych miejsc pracy.
Koniec Programu Inwestycji Strategicznych
Program, który premier Mateusz Morawiecki określił jako "sianie ziaren pod przyszłe żniwa", miał przyczynić się do realizacji inwestycji kluczowych dla samorządów, takich jak budowa lokalnych dróg, infrastruktury wodociągowej, szkół czy przedszkoli. Pieniądze na te przedsięwzięcia państwo dawało na bardzo korzystnych warunkach, w praktyce do 95 proc. to bezzwrotna pożyczka państwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dziennik Gazeta Prawna" przypomina, że program budził kontrowersje, bo "umacniał centralistyczny system finansowania samorządów, a obecna ekipa rządząca szykuje dużą reformę lokalnych finansów". Chodzi o to, aby gminy miały więcej dochodów własnych, a nie liczyły na transfery od rządu.
Część samorządów wskazywała także, że większość pieniędzy trafiła i tak do gmin związanych z PiS-em, czyli z ówczesną partią rządzącą.
Ale były i te samorządy, które chwaliły program.
- Dla mniejszych, słabszych samorządów Program Inwestycji Strategicznych był bardzo korzystny, bo dzięki niemu mogły one realizować ważne inwestycje, na które nie było ich wcześniej stać, na których realizację czekały od wielu lat - mówi dla PortalSamorzadowy.pl Grzegorz Cichy, szef Unii Miasteczek Polskich i burmistrz Proszowic.
Portalsamorzadowy.pl kilka dni temu informował, że "rozwiązano już komisję w Kancelarii Premiera, która rozpatrywała wnioski o dotacje z tego programu."