Niemieckie media podkreślają, że działa już część wyciągów narciarskich w Austrii i Szwajcarii. Jednak inne już tego nie zrobią z powodu ocieplenia klimatu, co powoduje, że zimy są krótkie i brakuje śniegu. Tak będzie w przypadku niewielkiego kurortu Wachtberg.
- To nie było już możliwe - powiedział o prowadzeniu działalności 73-letni Wolfgang Spießberger, który przez ostatnie 25 lat prowadził rodzinny biznes. Po raz pierwszy wyciąg dla narciarzy uruchomiono tam w 1963 r. Dziennikarze podkreślają, że trwa już ich demontaż.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ryzykowny biznes
Jeszcze kilkanaście lat temu prawdziwa zima trwała od dwóch do trzech miesięcy i pogoda była stabilna. Otwieraliśmy stok w połowie grudnia i mogliśmy spokojnie działać aż do marca. Teraz? Przed Bożym Narodzeniem otworzyliśmy stok na dwa dni, w styczniu na dwa tygodnie. Mamy temperatury po 10 stopni na plusie, deszcze. Zima dobiega końca – mówił Michał Misztal, właściciel stoku w kieleckim Telegrafie.
Bo wyciągi narciarskie nie funkcjonują tylko w wysokich partiach gór. Amatorzy białego szaleństwa mają do dyspozycji wyciągi w różnych częściach Polski, zwłaszcza w Świętokrzyskiem. Ale jak długo?
Dumę z narciarskiej infrastruktury słychać kieleckim urzędzie. – W ostatnich latach Kielce wraz z otaczającymi miejscowościami stają się nowym minicentrum narciarskim, przyciągając amatorów białego sportu z miast centralnej Polski, takich jak Warszawa, Łódź, Radom, Piotrków Trybunalski czy Kalisz – opowiadał ówczesny rzecznik prezydenta Kielc Marcin Januchta.