Apelację od wyroku w pierwszej instancji złożyły wszystkie strony procesu.
Oskarżony w tej sprawie mężczyzna udzielał pożyczek jako osoba prywatna. Jak mówiła dziennikarzom pełnomocniczka jednego z pokrzywdzonych, informacja o takiej możliwości była przekazywana między ludźmi, umowy były ustne.
Jedna z takich osób pożyczyła od niego 30 tys. zł. Prokuratura zarzuca oskarżonemu, że w latach 2012-2018 w Siemiatyczach, grożąc temu pożyczkobiorcy i jego rodzinie zamachem na życie lub zdrowie zmusił go do spłaty kwoty znacznie wyższej, niż ta, którą pożyczył.
Straty szacuje się na 1 mln zł na szkodę tego pożyczkobiorcy. Z kolejnym z klientów oskarżony zawarł w latach 2017-2019 pięć umów (łącznie na 90 tys. zł) - jak wynika z aktu oskarżenia - "nakładając na niego obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym", pobierając odsetki w wysokości 12 proc. miesięcznie od pożyczonej kwoty.
Są też zarzuty dotyczące ukrywania i podrabiania dokumentów oraz znieważenia policjanta. Sąd Rejonowy w Siemiatyczach od części zarzutów mężczyznę uniewinnił, przy pozostałych - nieco zmodyfikowanych - został on skazany na 1,5 roku więzienia, ma też - w ramach tzw. świadczenia kompensacyjnego - zapłacić poszkodowanemu łącznie 460 tys. zł.
Sąd uznał, że w przypadku kredytobiorcy zmuszonego do zapłaty dużo większych kwot od 30 tys. zł pożyczki, było to strata nie mniejsza, niż 565 tys. zł. Ale przyjął równocześnie, że z tą samą osobą oskarżony zawarł umowę 200 tys. zł pożyczki, wykorzystując jej sytuację ekonomiczną i pobierał odsetki w kwocie 6 proc. miesięcznie, a groźbami doprowadził tę rodzinę do szkody nie mniejszej, niż 60 tys. zł.
Obrona podnosi zarzut naruszenia prawa i argumentuje, że czynności w śledztwie poprzedzającym proces wykonywał policjant (m.in. przesłuchiwał świadków), który później okazał się pokrzywdzonym w sprawie; uważa też, że sąd pierwszej instancji powinien był przesłuchiwać oskarżyciela posiłkowego z udziałem biegłego psychologa.
Co do wyroku skazującego chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia i przekazania do pierwszej instancji.
Z kolei prokuratura uważa karę za zbyt łagodną, dlatego domaga się uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji, ewentualnie surowszej kary 3 lat więzienia.
Pełnomocnik jednego z pokrzywdzonych idzie w swojej apelacji jeszcze dalej, bo ostatecznie wnioskuje o karę 15 lat więzienia. Adwokatka złożyła we wtorek do akt sprawy postanowienie sądu gospodarczego o ogłoszeniu przez jej klienta upadłości konsumenckiej, co - jak mówiła - było skutkiem działań oskarżonego.