Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|
aktualizacja

Koniec rynku pracownika. Koronawirus zmienił priorytety

85
Podziel się:

Ponad dwa tysiące osób rozpoczęło w ostatnich tygodniach pracę w magazynach Amazona. Wielu z nich wcześniej wykonywało pracę biurową. Polacy, którzy ucierpieli przez koronawirusa, chwytają się każdego zlecenia. Nie przeszkadzają im nawet umowy na dwa tygodnie.

Amazon rekrutuje, a Polacy chcą w nim pracować. Choćby tymczasowo
Amazon rekrutuje, a Polacy chcą w nim pracować. Choćby tymczasowo (Materiały prasowe)

W kwietniu przybyło w Polsce około 60 tys. nowych bezrobotnych, o czym informowała niedawno minister pracy Marlena Maląg. Do tego cała rzesza pracowników, którzy są w okresie wypowiedzenia.

Firmy zamiast zatrudniać - zwalniają. Nic więc dziwnego, że wielu Polaków chwyta się jakiejkolwiek pracy. Byle dorobić.

- Od roku miałem problem ze znalezieniem kierowcy na stałe. Przez ostatni miesiąc zgłosiło się chyba z pięć osób do rozwożenia jedzenia - słyszymy w jednej z restauracji we Wrocławiu. Choć lokal jest zamknięty, to wciąż działają zamówienia "na wynos".

Zobacz także: Obejrzyj: Koronawirus pustoszy rynek pracy. "Nawet o 50 proc. mniej ofert"

Wszystkich i tak nie da się zatrudnić. - Przecież firma ledwo zipie. Wziąłem faceta tylko na weekendy, wcześniej pracował w korporacji - dodaje właściciel.

Nie trzeba pracowników "z polecenia". Sami przyjdą

Tysiące zwolnionych pracowników swoje pierwsze kroki na bezrobociu skierowało do magazynów Amazona. "Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na usługi Amazon w tym trudnym czasie, rekrutujemy ponad 2 000 pracowników – zarówno w pełnym jak i niepełnym wymiarze godzin – w naszych centrach logistycznych w całej Polsce" - czytamy w komunikacie prasowym amerykańskiego giganta.

Jak zauważa firma w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji, "w obecnej sytuacji ekonomicznej wiele osób zostało pozbawionych pracy w sektorze gastronomicznym, turystycznym czy hotelarskim".

"Chętnie powitamy ich w naszym zespole. Nowe osoby mogą pracować w Amazon, dopóki sytuacja się nie unormuje, a ich poprzedni pracodawca będzie w stanie ponownie ich zatrudnić" - czytamy.

Jeszcze niedawno Amazon chwalił się, że proponuje swoim pracownikom premię za polecenie pracownika. Można było dostać nawet 1200 zł.

Teraz specjalnego wabika nie potrzeba. Ludzie sami "walą" do firmy drzwiami i oknami. Więc premia już nie obowiązuje. "Partnerzy rekrutacyjni Amazon mogą wprowadzać własne programy poleceń pracowników" - informuje firma.

Umowy na dwa tygodnie? Biorę

Potwierdza to w rozmowie z money.pl Maria Malinowska, członek związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza przy Amazonie. Premii za polecenie już nie ma.

Ale to w niczym nie przeszkadza. - Rekrutacja trwa, przychodzi sporo nowych osób - mówi nasza rozmówczyni. - Widzimy wiele młodych osób, które na przykład pokończyły szkoły. Ale są też tacy, którzy stracili pracę i szukają okazji do jakiegokolwiek zarobku - dodaje.

Jak wskazuje, rekrutacja "jest dosyć prosta, więc wiele ludzi nie narzeka, tylko bierze co jest".

Co to znaczy? Chętnych nie brakuje mimo faktu, że forma zatrudnienia może pozostawiać wiele do życzenia. - Słyszymy od nowych kolegów i koleżanek, że mają kontrakty na dwa tygodnie. Nie na miesiąc, co do tej pory było normą - mówi przedstawicielka Inicjatywy Pracowniczej.

Czasu jest mało. Żeby umowa została przedłużona, to pracownik musi się wykazać. - I na przykład nie chodzić na zwolnienia lekarskie, więc często przychodzi nawet mimo gorszego samopoczucia. A wiemy, co to w dzisiejszych czasach może oznaczać - puentuje Maria Malinowska.

Na dodatek z końcem tygodnia wiele zasad panujących w magazynach ma wrócić do tych sprzed pandemii. Nie będzie już dodatku finansowego dla pracowników za pracę podczas epidemii. Nie będzie też można wziąć bezpłatnego urlopu.

- Obawiamy się także, że niedługo skończą się dłuższe przerwy i wrócą oceny pracownicze. Widzimy, że Amazon pomału rezygnuje ze zmian, które - jak sam twierdzi - miały zagwarantować nam możliwość skupienia się na swoim bezpieczeństwie i zdrowiu - narzeka Maria Malinowska.

Jak widać, nowych pracowników bynajmniej to nie odstraszyło.

Logistyka, dyskonty, kurierzy

"Białe kołnierzyki" w kryzysie przeprosiły się z zajęciami, które na pewno nie należą do najłatwiejszych. Wielu z nich szuka pracy nie tylko na magazynach czy w dyskontach, ale również na przykład jako kurierzy. Zwraca na to uwagę Andrzej Kubisiak, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

W dobie epidemii taka praca jest bardzo wymagająca. To przecież ciągły kontakt z innymi ludźmi i potencjalne ryzyko zarażenia koronawirusem. Ale alternatywą jest bezrobocie. Rynek pracownika już się skończył.

Zdaniem eksperta do "rynku pracodawcy" nie należy się jednak przyzwyczajać. - To będzie przejściowe zjawisko, w perspektywie kilku kwartałów sytuacja powinna wracać do wcześniejszej normy - prognozuje Kubisiak. Tłumaczy to choćby sytuacją demograficzną czy silnym wydrenowaniem polskiego rynku pracy. W długim okresie liczba pracowników wciąż więc będzie mniejsza niż zapotrzebowanie pracodawców.

Dlaczego więc wielu z nas decyduje się na zmianę branży i pracę np. w Amazonie? - Wielu przedstawicieli tzw. "białych kołnierzyków" nie widzi w najbliższym czasie potencjału w swojej branży. Dlatego skłania się do jakiegokolwiek zarobku - mówi Kubisiak.

Jako przykład podaje choćby branże usług specjalistycznych dla biznesu, takich jak doradztwo, marketing, HR czy komunikacja.

Owocowe wtorki i masaże w pracy dla wybranych

A co z benefitami? Wiele firm przed kryzysem rywalizowało już nie tylko wynagrodzeniem, ale również elementami pozapłacowymi. Owocowe środy, masaże w miejscu pracy, bony na zakupy w internecie czy zniżki w sklepach. Czy w najbliższym czasie możemy o nich zapomnieć?

- Część na pewno zniknie, ale nie wszystkie - mówi ekspert PIE. Jak tłumaczy, wiele branż "wymyka się tradycyjnym kategoriom gospodarczym", więc również po kryzysie będą musiały stawiać na tego typu benefity.

Przykład? - Choćby sektor IT, który już przed kryzysem miał problem ze znalezieniem specjalistów. W dobie rewolucji cyfrowej zapotrzebowanie na ekspertów w tej dziedzinie raczej się nie zmniejszy - puentuje Kubisiak.

I jeszcze raz podkreśla, że rynek pracownika wróci. Być może już w przyszłym roku.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(85)
WYRÓŻNIONE
A.pacze
4 lata temu
Nigdy nie było tym kraju żadnego rynku pracownika
Głupcy mają z...
4 lata temu
Polacy pokolenia I Solidarności, a zwłaszcza ich szczyty z okresu II, dali zrobić z kraju żerowisko wielkiego, a bezwzględnego kapitału zachodniego dosłownie za drobne...
Skutek skatol...
4 lata temu
Nasza polska gospodarka to tylko, a może aż dodatek do ekonomii niemieckiej. Nie oszukujmy się, ale w Polsce nie rodzą się żadne inicjatywy kapitałowe dające impuls do zmian w świecie-jego pojmowania materialno-duchowej funkcji człowieka. Nic z tych rzeczy. Jesteśmy jako wspólnota wyłącznie marnymi naśladowcami zachodu, więc nie powinna dziwić nasza mocno marginalna rola jako zwartej zbiorowości...
NAJNOWSZE KOMENTARZE (85)
Julka
3 lata temu
To nie koronawirus to niekompetencja polskich władz pustoszy rynek pracy. Kończy się 15-letni program inwestycji unijnych w Polsce (2005-2020 - ostatnie opóźnione inwestycje skończą się do końca tego roku), dzięki którym Polska wchłonęła ponad 1bilion euro środków pomocowych z Unii Europejskiej. Demolowanie przez władze PiS Konstytucji RP, destrukcja w podstawowych instytucjach państwa i prawa w Polsce z przejmowaniem stanowisk przez pisowską mafię, łamanie podstawowych zasad demokratycznych państw prawa (czyli podstaw istnienia UE) to wystarczający powód by wstrzymać zarówno pomoc unijną przeznaczoną na wychodzenie z pandemii jak i tzw. Funduszy Norweskich przeznaczonych na inwestycje z zakresu ochrony środowiska. Mocno rozwinięty dzięki wsparciu UE rynek usług budowlanych w Polsce dzięki awanturnictwu władzy PiS i łamaniu prawa może być skazany na ciężki kryzys, upadki firm i bezrobocie. W najbliższych miesiącach jeśli nie zapadną decyzje o uruchomieniu przez UE wsparcia (750-770 miliardów złotych na najbliższe 7 lat) stwarza realne niebezpieczeństwo upadków firm usług budowlanych, ale także produkcji materiałów i urządzeń na potrzeby budów i firm współdziałających (odzież robocza, wyposażenie BHP itp.). A wystarczyło podczas wyborów przegnać już na zawsze PiS od władzy uniemożliwiając mu destrukcję państwa oraz wyzysk przez pisowską mafię połączony z sabotażem gospodarczym opartym o niekompetencje i szkodnictwo gospodarcze PiS. O zakłamywaniu rzeczywistości już nie wspominam. Mistrz kłamstwa i obłudy Morawiecki - usta Kaczyńskiego wciąż kłamie.
bronek
4 lata temu
Nie bardzo wiem z czego tak cieszy się redaktor. Pandemia strachu doprowadziła ludzi do desperackich poszukiwań pracy. Przecież to nie jest normalne, że doświadczony fachowiec musi pracować jako kurier, pakowacz czy kierowca. I to jeszcze za marne grosze. Niestety jedyny zawód, który nigdy nie ponosi odpowiedzialności za błędy to zawód polityka. I nie ważne jaka partia rządzi. Oni tak naprawdę nigdy sobie krzywdy nie zrobią. A cierpią zawsze ciężko pracujący ludzie.
Ha,ha,ha
4 lata temu
Dobre. A powiedz mi autorze,jak widac ekonomisto,od kiedy jest rynek dla prostych pracownikow,nie fachowców? Nie siej paniki
olek
4 lata temu
jeszcze tylko 500 plus zabrać i skończy się narzekanie na wypłaty, dobre czasy dla przedsiębiorczych ludzi a złe dla leni z pisu
Serio
4 lata temu
Nie było żadnego rynku pracownika w tym kraju. A sam artykuł,jak to w WP na wyrost,panikarski i katastroficzny. Sorry droga WP ale nie jest tak źle jak tu piszecie
...
Następna strona