Gazeta zwraca uwagę, że obecnie osoby, którym skradziono dane, nie mogą liczyć na żadną pomoc państwa. Jedyną możliwością jest wykupienie usługi pozwalającej monitorować, czy ktoś nie próbuje wziąć w naszym imieniu kredytu, co kosztuje nawet 300 zł rocznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Można będzie zastrzec swój PESEL
Wkrótce to ma się zmienić, bo - jak czytamy - rząd planuje utworzyć centralną bazę, w której każdy będzie mógł za darmo zastrzec swoje dane. "Instytucje finansowe i firmy telekomunikacyjne będą miały obowiązek każdorazowo sprawdzać, czy dane nie zostały zastrzeżone" - pisze gazeta.
"DGP" wyjaśnia, że to właśnie w branży finansowej i telekomunikacyjnej najczęściej dochodzi do oszustw związanych z kradzieżą tożsamości. "Jeśli do takiego zdarzenia dojdzie, to firmy odmówią zawarcia umowy. Gdy zaś osoba, której wykradziono dane, będzie chciała wziąć kredyt, na chwilę zdejmie blokadę" - zauważa gazeta.