Podczas debaty w programie "Newsroom" WP goście dyskutowali na temat ewentualnego wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Aktywista dr Jan Śpiewak przekonywał, że w Polsce należy jak najmocniej ograniczyć możliwości zakupu alkoholu, a także jego spożywanie. Wskazał, że zakaz ten byłby jedynie "wycinkiem tego, co należy zrobić". Skomentował także słowa drugiego gościa - Sebastiana Stodolaka z Warsaw Enterprise Institute - który mówił, że możliwość spożywania alkoholu to element wolności osobistej.
Wolność twoja kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. I sytuacja, w której mamy publiczny system służby zdrowia, który jest obciążony osobami nadużywającymi alkohol, powinna nas kierować do tego, żebyśmy działali prewencyjnie. Najtańsza i najłatwiejsza jest prewencja. Zdając sobie sprawę z tego, jak działa państwo, należy działać zapobiegawczo. Powinniśmy ograniczać nadmierne koszty spożywania alkoholu - powiedział Jan Śpiewak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sebastian Stodolak tłumaczył natomiast, że każdy człowiek ma wolny wybór co do tego, co kupuje. Zwrócił także uwagę, że lepszą opcją od ograniczenia sprzedaży alkoholu byłaby próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego Polacy sięgają po alkohol.
Podkreślił także, że jeśli rząd chce ograniczyć sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych, to może zacząć na tych, które należą do państwa.
Można pójść na kompromis. Zamiast wprowadzać ogólny zakaz dystrybucji alkoholu na stacjach benzynowych, można wprowadzić wewnętrzną politykę, że państwowe spółki nie sprzedają alkoholu na stacjach. Szczególnie że jest ich zdecydowanie więcej niż prywatnych, więc byłoby to istotne ograniczenie. Dlaczego rząd tego nie robi? - pytał Stodolak.
Jak wynika z sondażu United Surveys przeprowadzonego dla Wirtualnej Polski, za ograniczeniem sprzedaży alkoholu opowiada się 27,5 proc. badanych. Przeciw natomiast jest 64,1 proc. ankietowanych. Natomiast jeśli chodzi o ograniczenie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, to za takim pomysłem opowiada się blisko 40 proc. badanych.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych
O zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych zrobiło się głośno w połowie kwietnia za sprawą słów minister zdrowia Izabeli Leszczyny. Szefowa resortu w wywiadzie dla Radia Zet przekazała, że propozycja o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych jest na etapie analiz. Również propozycja o ograniczeniu reklam piwa jest w trakcie analizy – wskazała.
Uważam, że alkohol w ogóle nie powinien być sprzedawany na stacji benzynowej. Będę przekonywała do tego kolegów i koleżanki z rządu. Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników – powiedziała.
Dzień później były premier Mateusz Morawiecki skomentował ten pomysł. Podczas konferencji prasowej Zespołu Pracy dla Polski w Gliwicach podkreślił, że jest za tym, aby jak najbardziej ograniczyć spożycie alkoholu.
Popieram tę propozycję. Alkoholizm jest złem i wszystko, co prowadzi do zwiększenia możliwości kupowania alkoholu, zwłaszcza w okolicznościach takich, gdzie może to służyć bardzo złym zachowaniom - w tym przypadku mam na myśli kierowców, którzy niestety czasami jeżdżą po alkoholu, dopuszczając się zbrodni, tak trzeba powiedzieć - to jest coś złego. Jestem za tym, aby jak najbardziej ograniczać spożycie alkoholu i taka rzecz może do tego doprowadzić – powiedział Morawiecki.
Z kolei Ryszard Petru, poseł Polski 2050 uważa, że pomysł wprowadzenia zakazu nie jest dobry. Podkreśla, że sam nie kupuje alkoholu na stacjach, ale dodaje, że "gdyby zniknął alkohol, to stacje nie byłyby w stanie się utrzymać".
- Byłyby automatyczne stacje, tankowanie samemu, samoobsługowa stacja, bo tam jest raczej największa marża ze wszystkim - mówi poseł Polski 2050 i szef sejmowej komisji gospodarki. Jego zdaniem "za dużo ograniczeń też nie jest właściwe". - Na alkoholu są wysokie marże, które w znacznym stopniu utrzymują część handlu i taka jest rzeczywistość - przekonywał Petru.