Do 4 tys. zł brutto zarobi stażysta w dziale marketingu Otodom. 3,5 tys. zapłaci stażystom w tym roku Lidl. Stażysta działu jakości w Brembo Poland może liczyć na 3360 zł. Do 3 tys. zł można zarobić z kolei w dziale obsługi klienta w Raben Logistics Group.
Studenci, którzy myślą o wakacyjnym stażu, mogą liczyć w tym roku na całkiem solidne pieniądze. Eksperci podkreślają jednak, że wynagrodzenia to nie wszystko - bo pracodawcy wreszcie zaczęli traktować stażystów poważnie.
- Staż przestał być przymusową sytuacją, w której młoda osoba zaparza kawę czy stoi 8 godzin przy kserokopiarce - mówi money.pl Krzysztof Inglot, prezes firmy Personnel Service, zajmującej się zatrudnieniem i rozwiązaniami HR.
Prawdziwe zadania, prawdziwe pieniądze
I faktycznie, patrząc po ogłoszeniach, firmy proponują studentom poważne zadania. W Brembo stażysta ma "brać udział w kontroli procesu produkcyjnego" czy w pozyskiwaniu ofert. "Wykonujesz merytoryczne zadania – kawę robisz dla siebie" - czytamy w ogłoszeniu.
Skąd ta zmiana w podejściu do stażowania? Inglot uważa, że firmom już nie zależy na tym, by zatrudniać "ludzi od kawy". Nie mają też interesu w tym, by "wspierać uczelnie", które wymagają zwykle zaliczenia praktyk w firmie w ramach studiów.
Czym jest więc dzisiaj staż? - W tej chwili staż jest narzędziem dla firm, aby przefiltrować rynek, znaleźć ludzi, którym się chce pracować, którzy mają pomysły - uważa ekspert. I dodaje, że wiele firm traktuje wręcz staże jako "projekty do wyszukiwania gwiazd". Ci stażyści, których firma za takie osoby uzna, mogą oczywiście liczyć potem na etat.
Bezrobocie jest ciągle bardzo niskie, a pracownicy - wybredni. Dlatego firmy chcą przyciągnąć młodych i przekonać ich do siebie. Ciekawymi obowiązkami, ale i oczywiście pieniędzmi. Zdaniem szefa Personnel Service, stażysta w poważnej firmie może dostać mniej więcej tyle, ile początkujący pracownik na etacie.
- Jakie to są pieniądze? Wszystko oczywiście zależy od branży, choć zwykle pensje nie przekraczają 3-3,5 tys. zł. Dla młodej osoby, uczącej się, to zwykle całkiem sporo - uważa Krzysztof Inglot. To też często więcej, niż młoda osoba może zarobić w wakacje, pracując w hotelu czy w restauracji.
Są oczywiście ciągle inne oferty. Niektóre firmy płacą ok. 1 tys. zł, ciągle można trafić na staże darmowe. W Hrubieszowie natomiast dyrektorka lokalnego szpitala zdecydowała, że studenci będą płacić 2 złote za godzinę praktyk w lecznicy. Takie sytuacje wywołują dziś jednak głównie oburzenie - i to zarówno studentów, i szefów innych placówek.
Rekrutacyjne sito
Czy to wszystko oznacza, że potencjalny stażysta może tylko przebierać w ofertach? Niekoniecznie. Inglot zauważa, że dziś nie jest tak łatwo zdobyć dobry staż, a być może i jest to trudniejsze niż dekadę temu. Bo jeśli firmy szukają "gwiazd", to mają spore wymagania i przejście przez sito rekrutacji wcale nie jest takie łatwe.
- Masowe staże się skończyły - uważa ekspert. To może być z kolei problem dla wielu studentów, którzy muszą mieć praktyki, by skończyć studia.
W Lidl Polska w tym roku zgłosiło się dwa razy więcej chętnych niż rok temu, ale miejsc na staż jest tylko 50. Pokusa jest spora, bo jak słyszymy w biurze prasowym firmy, w 2020 r. po stażu aż 70 proc. osób dostało oferty zostania w firmie. W Lidlu w tym roku etap rozmów już się skończył - teraz kandydaci czekają na wyniki.
Czytaj też: Polski Ład. Jeden kontrakt zamiast wszystkich innych umów. Sprawdzamy, jak jest za granicą
Ofert jednak ciągle jest sporo. Na serwisie Pracuj.pl na studentów i absolwentów czeka ponad 1,3 tys. ofert dotyczących stażów. Na konkurencyjnym Praca.pl ogłoszeń jest ok. 250. Nie wszystkie dotyczą dużych miast. Brembo Poland na przykład szuka stażystów do swojego zakładu w Niepołomicach. Polski oddział koncernu Whirlpool zachęca natomiast studentów do spróbowania sił w dziale kadr w swoim zakładzie w Radomsku.