W Polsce pracuje coraz więcej cudzoziemców, m.in. na budowach. Niedawno informowaliśmy, że zatrudnieni mieszkający w tymczasowych lokalizacjach, żyją na co dzień w fatalnych warunkach, zasilając szarą strefę.
Fatalne warunku pracy cudzoziemców
W ostatnim czasie zrobiło się głośno zwłaszcza o budowie nowego kompleksu Orlenu w Płocku, gdzie pracują m.in. obywatele Indii, Malezji, Pakistanu, Filipin, Turcji czy Turkmenistanu. Cudzoziemcy nie mają umów ani ubezpieczenia, a ich czas jest podzielony jedynie na pracę i sen.
Zdaniem związkowców budowlanych, z którymi rozmawiał money.pl, to tylko wierzchołek góry lodowej. Tymczasem Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej pracuje nad przepisami, które mają ukrócić patologie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd chce uszczelnić procedury
Chodzi o projekt ustawy o dostępie cudzoziemców do rynku pracy, który jest uwzględniony także w Krajowym Planie Odbudowy. Najważniejszym celem nowych przepisów ma być uszczelnienie procedur związanych z zatrudnianiem cudzoziemców i ograniczenie związanych z tym nadużyć.
Co to oznacza w praktyce? Z informacji, którą otrzymaliśmy z resortu pracy, wynika, że przedsiębiorcy, którzy nie opłacają składek na obowiązkowe ubezpieczenie społeczne lub zaliczek na podatek dochodowy, nie dostaną zgody na zatrudnianie osób z zagranicy.
Kolejną przesłanką do decyzji o odmowie będzie "nałożenie na pracodawcę kar za określone czyny". Pozwolenie nie będzie też udzielane, jeśli okaże się, że firma pośrednicząca w zatrudnieniu to "podmiot, który działa głównie w celu ułatwiania cudzoziemcom wjazdu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej".
Dodatkowo cudzoziemcy, którzy obchodzą przepisy "nabywając m.in. udziały lub akcje w spółkach kapitałowych, z którymi wiąże się także obowiązek powtarzającego świadczenia niepieniężnego, albo świadczenia pracy lub usług w spółce akcyjnej w zamian za akcje" również nie otrzymają zgody na pracę w Polsce.
Pracodawcy mogą dostać też odmowę w przypadku "udostępniania pracowników pod pozorami tzw. outsourcingu pracowniczego".
Ustawa nakłada na pracodawców obowiązek informowania cudzoziemców o przysługujących im prawach w związku wykonywaną pracą oraz możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych.
Wyższe kary za nielegalną pracę i niezapowiedziane kontrole
Obecnie podczas wydawania pozwolenia na pracę dla cudzoziemca wojewoda sprawdza, czy wysokość oferowanego mu wynagrodzenia jest porównywalna do pensji innych pracowników na podobnym stanowisku. Ustala także, czy pracodawca, który chce zatrudnić cudzoziemca, nie był karany. Może także sprawdzić, czy firma nie ma zaległości w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne lub podatków.
W uszczelnieniu tych procedur ma pomóc także rozbudowa systemu teleinformatycznego, która zakłada pełną elektronizację postępowań w związku z ubieganiem się o pracę w Polsce.
To nie koniec proponowanych zmian. Państwowa Inspekcja Pracy i Straż Graniczna będą mogły prowadzić razem z innymi organami niezapowiedziane kontrole legalności pracy i pobytu cudzoziemców w firmach zatrudniającego obcokrajowców.
Kolejnym rozwiązaniem będzie zaostrzenie sankcji za nielegalne zatrudnienie cudzoziemców i "przekazywanie nieprawdziwych danych dotyczących ich zatrudnienia". Wymiar kary grzywny ma być proporcjonalny do liczby nielegalnie zatrudnionych.
Przypomnijmy: zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia i rynku pracy za nielegalne zatrudnienie cudzoziemca grozi obecnie kara grzywny w wysokości od 1 tys. do 30 tys. zł.
Zezwolenia na pracę często służą do wyłudzenia polskiej wizy
Resort pracy w przesłanym nam komentarzu przyznaje jednocześnie, że obecnie "pozwolenia na pracę są często wydawane na wniosek podmiotów, które tylko deklarują zamiar zatrudnienia cudzoziemca" - czytamy w informacji resortu.
Z informacji MRPiPS wynika także, że w takich przypadkach zezwolenia na pracę często służą cudzoziemcom do wyłudzenia polskiej wizy, pozwalającej wjechać na obszar Schengen.
Zdarza się także, że cudzoziemcy, którzy wjechali do Polski, aby pracować u danego pracodawcy, nie są u niego zatrudniani na warunkach określonych w zezwoleniu, lecz trafiają do szarej strefy - przyznaje ministerstwo.
Resort podkreśla jednocześnie, że "zezwolenia na pracę dla cudzoziemców powinny być wydawane tylko tym pracodawcom, którzy rzeczywiście chcą i mogą ich zatrudnić oraz tych, którzy nie dopuszczają się wyzysku pracowników".
"To dokręcanie kolejnej śruby przedsiębiorcom"
Co przedsiębiorcy sądzą na temat tych propozycji? Okazuje się, że resort nie konsultował ich jeszcze z żadną z organizacji należących do pracodawców. Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club i Przewodniczący Rady Dialogu Społecznego nie kryje zdziwienia.
- Biorąc pod uwagę ciężką sytuację pracodawców na rynku pracy, związaną z brakiem rąk do pracy, to będzie jakiś dramat - mówi w rozmowie z money.pl.
Podkreśla zarazem, że sam jest przeciwko patologiom na rynku pracy i zgadza się z tym, że cudzoziemcy powinni być zatrudnieni na legalnych zasadach. Ma jednak jedno "ale".
Ministerstwo pracy nie robi nic, aby pomóc przedsiębiorcom w pozyskaniu zagranicznych pracowników. Tymczasem bez nich nasza gospodarka po prostu stanie. Propozycje bez programu wsparcia firm w pozyskiwaniu obcokrajowców do pracy to jedynie kolejne "dokręcanie śruby" przedsiębiorcom - ocenia.
"Trzeba uważać, aby nie wylać dziecka z kąpielą"
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, odnosząc się do propozycji rządu, zwraca uwagę, że odmowa zgody na pracę dla cudzoziemców wydana tym firmom, które nie płacą składek, to woda na młyn dla uczciwych przedsiębiorców, którzy muszą się zmagać z nieuczciwą konkurencją firm, obniżającym sobie koszty poprzez nieopłacanie składek.
Z drugiej strony diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba uważać, aby nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą. Wiele firm korzysta z pośredników, które na ich rzecz znajdują całe brygady wyspecjalizowanych pracowników. Jeżeli ustanowimy przepis, w wyniku którego oni znikną z rynku, to będzie to bardzo niebezpieczne - zaznacza Soroczyński.
"Działania poprzedniego rządu były karykaturalne"
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że biznes od wielu lat postuluje, aby otworzyć polski rynek na pracowników spoza UE, ze znikomym skutkiem. - Działania poprzedniego rządu były w tej kwestii karykaturalne, czego skutkiem była m.in. afera wizowa. Jednak obecny rząd również nie ma istotnego pomysłu jak to zrobić - twierdzi Łukasz Bernatowicz.
Przypomnijmy, afera wizowa polegała na przyspieszeniu - za pieniądze - procedury wizowej w przypadku imigrantów z Afryki i Azji Południowo-Wschodniej przez urzędników polskich służb konsularnych i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W tej sprawie trwa obecnie międzynarodowe śledztwo, zajmuje się tym także polska prokuratura. Przez sejmową komisję śledczą ds. tzw. afery wizowej ma być przesłuchiwany m.in. Daniel Obajtek, były prezes Orlenu oraz Tomasz Hinc, były prezes Grupy Azoty. Komisja chce ich zapytać o zatrudnianie obcokrajowców przy głośnych inwestycjach obu spółek: Olefiny III i Polimery Police.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl
Chcesz mieć wpływ na rozwój serwisu money.pl? Weź udział w badaniu