"GW" wskazuje, że organizacje zrzeszające osoby z niepełnosprawnościami od dawna domagały się utworzenia wypożyczalni sprzętu, na który ludzi nie stać nawet po dofinansowaniu przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W październiku ubiegłego roku rząd ujawnił, że w Polsce nie powstanie, jak zapowiadano, sieć wypożyczalni, lecz tylko jedna, zorganizowana przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje wokół rządowej wypożyczalni sprzętu medycznego
NFZ refunduje obecnie zakup tylko najprostszych wózków inwalidzkich - maksimum do 3 tys. zł. Tymczasem tzw. aktywny wózek, czyli dla osoby, która porusza się nim, używając siły własnych mięśni, może kosztować nawet 60 tys. zł. Jest też sprzęt, którego kupno w ogóle nie obejmuje refundacja, np. specjalistyczne łóżka, czasem potrzebne tylko na kilka tygodni - pisze "Wyborcza".
Według ustaleń dziennika większość producentów, których RARS zapytał o dostarczenie wózków inwalidzkich, dotychczas nimi nie handlowała. "Pytania nie dostała żadna z kilkunastu firm zajmujących się ich produkcją i dystrybucją, należących do izby Polmed zrzeszającej prawie 100 największych producentów i dystrybutorów sprzętu medycznego w kraju" - czytamy.
- Ci, którzy te pytania dostali, chodzili potem do nas, czyli tych, którzy się tym od lat zajmują, i wypytywali, co się da szybko kupić. Pytania mieli na poziomie, czy nasz wózek ma cztery kółka - zdradza "Wyborczej" osoba z branży, chcąca zachować anonimowość.
RARS nie odpowiedziała na pytania "GW" o to, jaki sprzęt kupuje do wypożyczalni. Nieoficjalnie chodzi o wózki inwalidzkie i łóżka dla obłożnie chorych. W planach był też zakup zaawansowanych aparatów słuchowych, jednak Agencja miała z nich zrezygnować.
"W jednym z arkuszy ofertowych wystawionych przez RARS znajdujemy 13 pozycji. Przy każdej należało podać, ile sztuk dana firma może dostarczyć i w jakiej cenie. W tym wypadku chodziło o różne wózki - od tzw. aktywnych po elektryczne, dla osób całkowicie unieruchomionych, skutery i podnośniki" - pisze "Gazeta Wyborcza".
RARS prosi, by "w przypadku zainteresowania" przesłać jej wypełniony formularz "do 21 listopada 2022 r. do godziny 15". Wśród wymaganych dokumentów jest m.in. "upoważnienie do dostępu do informacji niejawnych", ponieważ "przedmiotowe postępowanie będzie prowadzone z zachowaniem ustawy o ochronie informacji niejawnych o klauzuli 'zastrzeżone'". "GW" zauważa, że jeżeli firma nie ma nikogo upoważnionego do dostępu do niejawnych informacji, RARS sama przeszkoli wskazaną osobę.
"Dzięki uznaniu sprzętu za rezerwy strategiczne, a informacji o nich za zastrzeżone, nie trzeba było rozpisywać przetargu. RARS wydaje więc 200 mln z wolnej ręki i bez żadnej społecznej kontroli" - podkreśla "GW". Agencja na dostarczenie sprzętu ma dawać producentom jedynie osiem dni od złożenia oferty.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej komentuje
RARS nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy "Wyborczej". Głos zabrało Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, które zaznacza, że "wypożyczalnia dysponować będzie szerokim wachlarzem sprzętu" a "wnioskujący o wypożyczenie będzie spotykał się z ekspertem, który znając wszystkie dostępne rozwiązania, pomoże w doborze najlepszego".
W opinii resortu rodziny tworzenie sieci nie jest dobrym pomysłem, bo "mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której w jednej wypożyczalni będą 'wolne' sprzęty, podczas gdy w innym regionie będzie ich brakowało". Za to "centralna wypożyczalnia umożliwi dostęp wszystkim na równych zasadach". MRiPS tłumaczy też, że trwają prace nad opracowaniem szczegółów dotyczących zasad funkcjonowania wypożyczalni.