Prezes PKN Orlen podczas radiowej rozmowy odniósł się do większości zarzutów dotyczących sprzedaży 30 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej arabskiemu potentatowi naftowemu. Umowa, która budzi wątpliwości, jest elementem fuzji Orlenu z Lotosem.
Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" napisała, że sprzedaż przez Orlen części Lotosu spółce Saudi Aramco odbyła się z naruszeniem Ustawy o kontroli niektórych inwestycji. Zaś w reportażu wyemitowanym w programie TVN24 "Czarno na białym", jego autorzy przestrzegają, że po fuzji Orlenu i Lotosu Polska może utracić kontrolę nad Rafinerią Gdańską.
Sprzedaż części rafinerii Saudyjczykom. Obajtek wyjaśnia
Prezes Orlenu komentował zarzuty dotyczącego tego, że w umowie nie ma zabezpieczenia przed odsprzedaniem rafinerii np. Rosjanom. - Ci to ruszają, którzy sprzedali pół gospodarki. Wszystko można odsprzedać pod warunkiem, że będzie wola rządu. Nie ma sprzedaży niekontrolowanej - zapewniał prezes i dodał, że wbrew oczekiwaniom opozycji nie pokaże umowy, bo takie praktyki nie są stosowane w świecie biznesu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obajtek odniósł się także do zarzutu, że udziały w rafinerii sprzedano Saudyjczykom za tanio, bo za ponad miliard złotych, choć zysk Lotosu tylko w jednym półroczu wyniósł ponad 4 mld zł.
- Nie za 1 mld, bo trzeba zrozumieć, że to 30 proc. udziału w jednej z rafinerii. To nie jest kwestia 1 mld zł, tylko kwestia 2 mld zł - tłumaczył na antenie RMF FM prezes Orlenu.
Aktywa się wycenia z perspektywy długoterminowej, nie dziś i jutro. W 2014 roku Lotos był prawie bankrutem, którego trzeba było dofinansować. Zarobił miliardy, bo to była anomalia wojenna - dodawał Daniel Obajtek.
Daniel Obajtek w rozmowie tłumaczył, że "po aktywa Lotosu nie ustawiały się kolejki". - Wysłaliśmy 30 ofert - stwierdził.
Dodał, że nie zamierza komentować zapisów umowy, a zabezpieczenie interesów mniejszościowego akcjonariusza to kwestia uregulowana w prawie. - Biznes polega na pewnych kompromisach - przekonywał Obajtek.
Wątpliwościami ws. umowy dotyczącej sprzedaży udziałów w rafinerii zajął się także w piątek Senat.
Piotr Woźniak, były prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz były minister gospodarki stwierdził podczas posiedzenia komisji, że wszystkie zapisy umowy przedstawione mu do oceny, choć podkreślił, że nie wie, czy to ostateczna wersja umowy, były skrajne niekorzystnie dla inwestora sprzedającego, czyli dla Polski.
Od momentu ogłoszenia fuzji, akcje Orlenu spadały - stwierdził Piotr Woźniak, dodając, że "bezpieczeństwo paliwowe wisi na włosku".
Umowa z Saudi Aramco. Jest zawiadomienie do prokuratury
Od 1 sierpnia 2022 roku Orlen i Lotos są już jedną firmą. Połączenie wymagało zgody Komisji Europejskiej. Szacuje się, że zintegrowany podmiot będzie miał przychody na poziomie ok. 250 mld zł rocznie i będzie obsługiwał ok. 100 mln klientów w Europie.
W ramach transakcji węgierski koncern MOL przejmie 417 stacji Grupy Lotos w Polsce a Saudi Aramco przejmie 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu.
Orlen przekazywał, że wynegocjował z Saudi Aramco długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie. Docelowy pułap dostaw arabskiej ropy powinien w tym roku osiągnąć 400 tys. baryłek dziennie (20 mln ton rocznie). Składają się na to dostawy wynikające z kontraktu z saudyjskim koncernem i z transakcji sprzedaży 30 proc. udziałów w rafinerii. Orlen oszacował, że dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen – już po przejęciu Lotosu – zarówno w Polsce, jak i na Litwie i w Czechach.
W sobotę politycy PO z Pomorza poinformowali, że przesłali do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie możliwych nieprawidłowości przy umowie z Saudi Aramco.