- Myślę, że Rosja jako kierunek i rynek wróci, choć nie stanie się to z dnia na dzień i zajmie trochę czasu - powiedział Jozsef Varadi, prezes Wizz Aira, na spotkaniu z dziennikarzami z Polski, pytany przez money.pl o perspektywę powrotu Rosji na lotniczą mapę świata po zakończeniu wojny w Ukrainie.
Połączenia z Sankt Petersburga wcześniej były hitem w siatce połączeń Wizz Aira. Oferował też loty do Moskwy i Kazania. Ekspansję węgierskiego taniego przewoźnika w Rosji najpierw przerwała pandemia COVID-19, a później napaść wojsk Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy, która nastąpiła 24 lutego 2022 r..
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wizz Air latał do Rosji
- Mieliśmy wynegocjowaną umowę bazową z Sankt Petersburgiem. Skonstruowaną tak, abyśmy mogli latać do Rosji bez konieczności zakładania tam oddzielnej linii lotniczej - powiedział Jozsef Varadi, prezes Wizz Air, na spotkaniu z polskimi dziennikarzami.
Jak dodał, w ten sposób rosyjskie władze chciały pobudzić ruch turystyczny i biznesowy między Sankt Petersburgiem i Europą, "wyjmując go" spod przepisów regulujących te kwestie dla reszty kraju. Pomogło też wprowadzenie w 2019 r. bezpłatnych e-wiz do Sankt Petersburga na maksymalnie ośmiodniowy pobyt dla obywateli 53 państw, w tym Polski.
Już po wybuchu wojny, Wizz Air za pośrednictwem spółki-córki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, planował przywrócić rejsy z Abu Dhabi do Moskwy, zawieszone 27 lutego 2022 r. Wznowienie połączeń zapowiadane było na październik tego samego roku. Spotkało się jednak z szeroką krytyką. W sierpniu Wizz Air usunął tę trasę ze swojego systemu rezerwacyjnego, tłumacząc to problemami z łańcuchami dostaw. Zachodni producenci wstrzymali m.in. dostawę części do samolotów na rosyjski rynek.
Prezes Wizz Aira został zapytany o to, czy Wizz Air kiedykolwiek znów poleci do Rosji, a unijni przewoźnicy znów będą korzystać z jej przestrzeni powietrznej podczas rejsów na Daleki Wschód. Zwrócił uwagę, że oddzielną kwestią jest przywrócenie ruchu lotniczego między Ukrainą i resztą Europy.
Ukraina wróci znacznie szybciej, w ciągu tygodni lub miesięcy. Ale Rosja? Ten proces potrwa znacznie dłużej, najpierw będzie musiała zostać ukarana i ponieść konsekwencje ze strony Europy - dodał Varadi
Również jego bezpośredni konkurent Ryanair zapowiada, że powrót regularnych lotów na Ukrainę może nastąpić w ciągu ośmiu tygodni od ponownego otwarcia ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
Według Varadiego Rosja najpierw będzie musiała ponieść konsekwencje wojny, którą rozpętała w Ukrainie. Nie spodziewa się jednak, aby w długoterminowej perspektywie pozostała państwem trwale odizolowanym od reszty Europy i świata, również pod względem lotniczym.
- Podobnie było z Niemcami, które przegrały II wojnę światową, zniszczyły Europę. Po podpisaniu porozumienia pokojowego wróciły na arenę międzynarodową, weszły do przyszłej Unii Europejskiej. Myślę, że w interesie Europy nie jest oddanie Rosji w strefę wpływów Chin - ocenił prezes Wizz Aira.
Linie wrócą do latania nad Rosją? Kluczowy będzie ruch w Chinach
Kontrowersyjny temat możliwości ponownego otwarcia przestrzeni powietrznej Rosji dla połączeń lotniczych znalazł się na agendzie sektora lotnictwa cywilnego w zasadzie już niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie.
- Wszyscy chcemy, aby wojna się skończyła. Musimy zacząć przygotowywać się na ponowne otwarcie przestrzeni powietrznej nad Rosją dla przelotów, bo wraz z otwarciem się rynku chińskiego zauważalny będzie wzrost liczby połączeń między Europą i Azją - mówił Willie Walsh, dyrektor generalny IATA, w grudniu 2022 r.
Wojna nadal trwa i zbiera śmiertelne żniwo, a i na odbudowę ruchu między Azją i resztą świata trzeba jednak jeszcze poczekać. Ostatnie dane IATA pokazują, że międzynarodowy ruch lotniczy do i z Chin wciąż nie wrócił do poziomu sprzed pandemii COVID-19. O ile rynek wewnętrzny, czyli połączeń krajowych odbudował się już w ubiegłym roku, to połączenia międzynarodowe odbudowano w zaledwie około 60 proc.
Z danych IATA wynika też, że ruch lotniczy między Chinami i Europą stanowi dziś zaledwie 41,9 proc. tego, co w rekordowym dla światowego lotnictwa 2019 r.
"Opóźnienie we wzroście ruchu międzynarodowego wynika nie tylko z niższej liczby przyjazdów turystów zagranicznych, ale także z obecnego stanu krajowej gospodarki, związanego z kryzysem na rynku nieruchomości i wysokim bezrobociem, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, co z pewnością przyczynia się do preferowania krajowych miejsc podróży zamiast zagranicznych" - czytamy w ostatniej analizie IATA poświęconej Chinom.
Uderzenie w Finnaira
Zamknięcie rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla przewoźników z Unii Europejskiej najbardziej uderzyło w narodowego przewoźnika Finlandii. To właśnie Finnair przez lata budował przewagę konkurencyjną w segmencie lotów na Daleki Wschód z najdalej wysuniętego na północny-wschód hubu UE - w Helsinkach.
Zamiast korzystać z najkrótszych tras nad Syberią, teraz Finnair musi omijać Rosję, lecąc albo w kierunku południowym albo przez biegun północny.
- Czasy rejsów do naszych miejsc docelowych w Azji jest o 10-40 proc. dłuższe. Ma to wpływ na koszty paliwa, pracy załóg i rotację samolotów. Do Japonii lecimy albo trasą północną nad biegunem północnym, albo trasą południową, w zależności od wiatrów. Czas lotu wynosi około 13 godzin. Czas lotu na trasach do Szanghaju i Seulu wynosi 12-14 godzin, w zależności od kierunku - tłumaczy Suvi Aaltonen ze służb prasowych Finnair, w odpowiedzi na pytania money.pl.
Podkreśla, że wcześniej skoncentrowany na Azji Finnair, teraz ma bardziej "zrównoważoną geograficznie" siatkę połączeń, łącząc Europę z Azją, ale również Indiami, Bliskim Wschodem i Ameryką Północną.
Zapytaliśmy fińskiego przewoźnika, czy również on liczy na możliwość ponownych przelotów nad Rosją po zakończeniu wojny w Ukrainie. - Zaprojektowaliśmy naszą siatkę połączeń przy założeniu, że zamknięcie rosyjskiej przestrzeni powietrznej będzie trwało przez długi czas - ucina Aaltonen.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl