Osią konwencji Koalicji Obywatelskiej w Sosnowcu była przede wszystkim kwestia przyszłości przedsiębiorców i los pracowników. - Władza walczyła już z sędziami, lekarzami, nauczycielami. Teraz wzięła się za ludzi pracy - tak rozpoczęła swoje przemówienie Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera - po ewentualnych wygranych wyborach.
Padły obietnice utrzymania kluczowych programów socjalnych - w tym "Rodzina 500+" - oraz nawet ich rozszerzenie. Padły też dość zaskakujące słowa o... pensji minimalnej w wysokości aż 5 tys. zł. Małgorzata Kidawa-Błońska podkreślała, że takie czasy nadejdą. Polacy muszą na nie jednak poczekać.
Kidawa-Błońska wielokrotnie podkreślała, że obecna "władza odwraca się od ludzi pracy i przedsiębiorców". - W nowym systemie nie można wierzyć, że wszystko zawdzięcza się sobie. Ma być podległy władzy - mówiła.
Zwróciła się również do pracowników sfery budżetowej. - Czy odczuliście w ostatnich latach, że zarabiacie więcej? Że wasza praca jest wreszcie odpowiednio doceniana? - pytała. I od razu odpowiadała: nie. Wskazywała też winnych tej sytuacji.
- Gdzie są pieniądze na wasze podwyżki? Poszły na prywatne loty, limuzyny rządowe, farmy trolli i Polską Fundację Narodową. Tam są wasze podwyżki - wyliczała kandydatka na premiera. W ten sposób sugerowała, że pieniądze na dodatkowe wynagrodzenie w sferze budżetowej znalazłoby się, gdyby nie niepotrzebne wydatki rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Jak podkreślała Kidawa-Błońska, podczas rozmów z przedsiębiorcami zauważa, że boją się oni zapowiadanych przez PiS zmian. Nie tylko zniesienia 30-krotności ZUS, ale również "zadekretowanego" podnoszenia płacy minimalnej.
- Wielu przedsiębiorców tworzy rezerwy, boi się najbliższych lat. Myślą o obniżaniu pensji i zwalnianiu pracowników - mówiła przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej. Powoływała się przy tym na swoje spotkania z małymi przedsiębiorcami.
Zapewniała jednak, że wzrost pensji minimalnej będzie systematyczny. Podkreślała, że musi być powiązany z sytuacją gospodarczą, a nie sondażami wyborczymi. Dodawała również, że przyjdą "czasy z pensją minimalną w wysokości 5 tys. zł". Kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera nie powiedziała jednak, o jakim horyzoncie czasowym mówi.
Jednocześnie po raz kolejny podkreśliła, że tego, co dał Polakom rząd PiS, ekipa Koalicji Obywatelskiej nie zamierza odbierać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl