Wiec PiS w Bogatyni przyciągnął tłumy - zarówno mieszkańców, sympatyków partii, jak i tradycyjnie działaczy politycznych czy kluby "Gazety Polskiej". Od godziny 12 powoli zapełniał się plac przy ul. Okólnej. Co chwilę podjeżdżały kolejne autokary. Tłumy ludzi blokowały ulicę, pojazdom trudno było wyjechać. Na miejscu są też tłumy górników, nie tylko z kopalni Turów, której miało przede wszystkim dotyczyć spotkanie - relacjonuje z Bogatyni nasza dziennikarka.
- Jest nas tutaj w Bogatyni ponad 14 tys. - mówił podczas wiecu PiS Rafał Bochenek, rzecznik PiS.
Kaczyński: praca Polaków jest święta
Spotkanie miało rozpocząć się o 13., ale ostatecznie politycy PiS pojawili się na scenie z ponad 20-minutowym opóźnieniem, wśród nich Jarosław Kaczyński. Jako pierwsza przemawiała jednak marszałek Sejmu Elżbieta Witek i to do jej słów nawiązał szef PiS. - To spotkanie jest zorganizowane właśnie w tym miejscu, z tych powodów, o których pani marszałek już mówiła. Ale ośmielę się powtórzyć: przede wszystkim chcemy w ten sposób wyrazić naszą solidarność - mówił prezes PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jesteśmy z Solidarności i chcemy wyrazić solidarność z pracownikami, z górnikami, z ludźmi, którzy już po raz drugi, bez żadnych powodów, zostali zaatakowani. Niewiele jest cięższych ataków niż ten, który jest atakiem na pracę, na źródło utrzymania. Bardzo często dla wielu ludzi na sens ich życia, a tutaj to miało miejsce pierwszy raz i teraz drugi. I to jest coś niezwykłego. Coś, co skłania nas do tego spotkania, to twardego powiedzenia: nie, tak nie może być - mówił prezes PiS.
- Praca Polaków jest święta - podkreślił Kaczyński. - Bronimy i będziemy bronić polskiej pracy, prawa do pracy. W Polsce pracuje przeszło 17 mln osób, to rekord naszego kraju - dodał.
Prezes PiS w kontekście Turowa mówił o suwerenności. Stwierdził, że "atak na kopalnię Turów to atak na suwerenność".
Nie będą nam mówić, kto ma w Polsce pracować, a kto ma być bezrobotny - powiedział Jarosław Kaczyński.
Zastrzegł, że PiS "chce Unii Europejskiej", a Polska będzie w UE, "ale będzie suwerenna".
Euro w Polsce? Kaczyński: niektórych rzeczy nie możemy robić
Jarosław Kaczyński mówił także o kwestii euro.
Wszystkim naszym sąsiadom życzę dobrze, bardzo dobrze życzę Słowakom. Ale oni po przyjęciu euro spadli w tych tabelach europejskich, a przyjęcie euro to jeden z argumentów naszych przeciwników. Niektórych rzeczy nie możemy robić - wskazywał.
Wcześniej odnosił się również do głosów z Wielkiej Brytanii, według których Polska ma wyprzedzić ten kraj w kwestii bogactwa. Kaczyński określił to jako "drogę do momentu, kiedy polska rodzina będzie mieć więcej niż angielska".
Pod koniec przemówienia lider PiS wrócił do sprawy Unii Europejskiej i zapowiedział, że "będzie rozpisane referendum" w sprawie relokacji imigrantów i polityki migracyjnej UE. - Ta polska decyzja będzie mieć znaczenie także w Europie - stwierdził. - Wzywam wszystkich, którzy wezmą udział w tym referendum, do krótkiego powiedzenia: nie zgadzamy się - dodał.
Kaczyński grozi palcem. Mówi o wydatkach na wojsko
Szef PiS w Bogatyni nawiązał też do wojny w Ukrainie. Mówił, że Polska podejmuje dzisiaj "ogromny wysiłek zbrojeniowy".
Przede wszystkim po to, żeby odstraszyć - to jest ta najlepsza sytuacja. Międzynarodowi awanturnicy, agresorzy powinni uznać, że po prostu nie dadzą rady, że to się im nie opłaca. Ale gdyby jednak szaleństwo, które ich ogarnęło, trwało dalej - bo to, co robią, to szaleństwo - to my wtedy będziemy w stanie udzielić im odpowiedniej odpowiedzi, bardzo twardej, jednoznacznej, miażdżącej. I w tą stronę idziemy - mówił prezes PiS.
Mówiąc o kosztach na uzbrojenie i bezpieczeństwo Polski stwierdził, że PiS "zdobył najpierw wielkie środki na politykę społeczną i (ta) polityka została podjęta". Przekonywał, że za czasów ich rządów nasz kraj przetrzymał pandemię Covid-19 i obronił miejsca pracy. - I w tej sprawie też damy radę - deklarował.
Na wiec PiS w Bogatyni ludzie zjeżdżali autokarami
- 200 autobusów czeka jeszcze - przekonywał przed wiecem przedstawiciel organizatora. Gdy dopytywaliśmy o dokładną liczbę autokarów, usłyszeliśmy: "końca nie widać!".
Policji, ochraniającej wydarzenie, w opinii mieszkańców jest bardzo dużo. - Takich rzeczy już dawno nie widziałem - tak jeden z kierowców komentuje liczbę funkcjonariuszy mijanych po drodze. Naliczył na odcinku 10 kilometrów co najmniej osiem patroli.
Według zapowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości, na konwencji nie było kolejnych obietnic programowych. - Na to przyjdzie jeszcze czas. Dziś będzie mowa o Turowie i czas na pokazanie jedności - mówił nam jeden z działaczy PiS przed rozpoczęciem wiecu.
Potwierdziła to europosłanka Beata Kempa, mówiąc, że PiS "chce pokazać jedność".
Turów to kilkanaście tysięcy miejsc pracy, tworzenie naszego PKB. Ten kompleks musi pozostać. Żądania zamknięcia kopalni są nie do przyjęcia - zaznaczyła Kempa w rozmowie z money.pl.
Z kolei wiceminister Janusz Kowalski z Suwerennej Polski przed wiecem przemawiał do zebranych i dziennikarzy: - Jesteśmy tu po to, żeby bronić kopalni. My bronimy polskiego węgla - mówił.
Mieszkańcy Bogatyni i górnicy na wiecu PiS. Czego oczekują?
Co na to wszystko mieszkańcy PiS? - Nigdy tylu ludzi nie widzieliśmy. Papieża nie było, pewnie tylko on przebiłby frekwencję. Kiedyś był premier Leszek Miller i prezydent Andrzej Duda, ale na terenie kopalni - mówił nam mieszkaniec Bogatyni, pan Mirosław.
Dariusz Dębowski, górnik z kopalni Turów, twierdził, że tylko lokalnych górników zebrało się dziś w Bogatyni ponad 1,5 tysiąca. - Brak kopalni to emigracja do Niemiec i Czech, ale z jakiej racji, jak tu mamy swoje? - mówił.
Pracowałam w kopalni, teraz jestem na emeryturze, ale całym sercem jestem z Turowem. Jeżeli doszłoby do zamknięcia kopalni, mielibyśmy Wałbrzych z lat 90. Byłaby masakra. Cała Bogatynia w tej kwestii stoi za rządem. Ta kopalnia nie może zostać zamknięta - mówiła mieszkanka Bogatyni.
Nie zabrakło również osób spoza Bogatyni. Pani Dorota i jej mąż Mirosław przyjechali z województwa opolskiego "z ciekawości, posłuchać władzy". - Niczego konkretnego się nie spodziewamy. Chcielibyśmy tylko świętego spokoju i ruszenia gospodarki. Wmawianie ludziom, że są wielcy to za mało, chodzi o danie ludziom perspektyw, takich jak sobie zrobiła partia rządząca tworząc nowych milionerów - mówiło małżeństwo.