Czeski rząd zapowiedział niedawno, że nie wycofa skargi z TSUE w sprawie kopalni Turów i będzie wnioskować o 5 mln euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonaniu przez Polskę postanowienia Trybunału o wstrzymaniu wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów.
- Trzeba podkreślić, że równolegle trwają prace pomiędzy MSZ, ministrem klimatu oraz innymi resortami zaangażowanymi w rozwiązanie tego problemu i trwa praca nad porozumieniem polsko-czeskim, które, jesteśmy przekonani, doprowadzi do zakończenia tego sporu - powiedział Dworczyk.
Zapewnił też, że obie strony podejmują teraz wszystkie niezbędne kroki prawne, które pomogą w rozwiązaniu sporu. Do takich kroków należy właśnie wniosek o zapłatę za każdy dzień pracy kopalni. Jak twierdzi szef KPRM, nie ma to wpływu na negocjacje w sprawie porozumienia.
- Zarówno my, jak i nasi partnerzy czescy chcemy zakończyć jak najszybciej ten spór zawierając porozumienie. To porozumienie jest procedowane, ministrowie właściwie są w bezpośredni i wierzę, że w najbliższych dniach będziemy przybliżać się do zrealizowania tej międzynarodowej umowy - powiedział Dworczyk.
Tymczasem związki zawodowe górników zapowiadają protesty przeciwko zamknięciu kopalni.
- Nawet Hitchcock by tego lepiej nie wymyślił. Nie mogę wyjść z podziwu nad zawziętością Czechów. Ugoda jest konieczna i to szybko - mówi Radiu ZET Bogumił Tyszkiewicz z Niezależnego Związku Zawodowego Górników KWB Turów. - Nie dopuszczam innego rozwiązania, jak ugoda. Dla mnie to jest takie nieludzkie, karygodnie i nieunijne wcale, żeby zamykać zakład, który stanowi podstawę bytu całego regionu.
W środę w Warszawie górnicy będą protestować przed Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Polsce, Ministerstwem Aktywów Państwowych i Kancelarią Premiera.
- Jedziemy na Warszawę w obronie polskiej energetyki, opartej na własnych zasobach. Nie możemy stracić suwerenności energetycznej. Oczekujemy od naszego rządu rozstrzygnięcia na korzyść obywateli - mówi Tyszkiewicz.