W maju tego roku rząd i górnicze związki zawodowe dogadały się w sprawie nieuchronnego - zamknięcia polskich kopalń węgla kamiennego. Uzgodniono wówczas stopniowe wygaszanie polskich kopalń węgla energetycznego do końca 2049 roku oraz subsydiowanie górnictwa w tym okresie w postaci m.in. dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych. Warunkiem wdrożenia takiego systemu jest zgoda KE. Na początku grudnia, po kilku miesiącach wstępnych rozmów w tej sprawie, ustalono, że w styczniu 2022 r. Polska złoży w Komisji formalny wniosek notyfikacyjny, a KE rozpatrzy go możliwie szybko.
Projekt, nad którym w środę pracował Sejm, przekłada na język ustawy majowe uzgodnienia umowy społecznej rządu z górnikami. Precyzuje m.in. zasady udzielania publicznego wsparcia w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, przewiduje zawieszenie spłaty i docelowe umorzenie części zobowiązań górniczych firm wobec ZUS i PFR oraz określa możliwości podwyższania ich kapitału za pomocą emisji skarbowych papierów wartościowych.
Kluczowy projekt składają posłowie, a nie rząd
Określa też koszty tych działań do końca 2031 roku, szacowane na 28 mld 821 mln zł, nie licząc kosztów planowanych umorzeń zobowiązań. Uchwalenie ustawy pozwoli na zawieszenie płatności, natomiast pełne wdrożenie wszystkich proponowanych w nowelizacji rozwiązań wymaga notyfikacji przez Komisję Europejską.
W środowej debacie opozycji wskazywali na ich zdaniem skandaliczny tryb procedowania noweli, która została zgłoszona jako projekt poselski grupy parlamentarzystów PiS, a więc bez uzgodnień, konsultacji i szerokiej debaty, wymaganej dla projektów rządowych. Z kolei PiS popiera projekt, uważając jego przyjęcie za konieczne.
Poseł Krzysztof Gadowski w imieniu Koalicji Obywatelskiej zadeklarował, iż formacja ta, zdając sobie sprawę z wagi procesu transformacji górnictwa i Śląska, podejmie się dalszych prac nad projektem oraz będzie wspierać proces transformacji. - Problem wymaga poważnego wsparcia z budżetu państwa, nikt inaczej nie mówi - zaznaczył Gadowski.
Ocenił jednocześnie, iż waga problemu wymaga jego procedowania w partnerstwie ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, podczas gdy poselski projekt rozpatrywany jest w bardzo szybkim tempie. Poseł zgłosił poprawkę do projektu, zobowiązującą rząd do składania Sejmowi corocznych sprawozdań z realizacji ustawy.
W ocenie posła Lewicy Macieja Koniecznego, rozpatrywany projekt nowelizacji "jest absolutnie kluczowy dla przyszłości polskiej energetyki i dla przyszłości Śląska", dotyczy bowiem implementacji umowy społecznej dla górnictwa, a także wielu tysięcy miejsc pracy w regionie.
- Ten sposób procedowania (w formule projektu poselskiego - przyp. red.) jest nieodpowiedzialny, biorąc pod uwagę skalę i wagę spraw, o których rozmawiamy - powiedział parlamentarzysta. Zadeklarował jednocześnie, że Lewica zagłosuje za nowelizacją, mimo wątpliwości co do trybu jej procedowania oraz ze świadomością, iż przygotowanie transformacji jest odpowiedzialnością rządu.
Poseł Władysław Teofil Bartoszewski (PSL) podkreślił w dyskusji, że mimo - jak ocenił - skandalicznego trybu procedowania i braku wielu informacji na temat projektu, podczas pierwszego czytania w komisji sejmowej opozycja nie głosowała przeciwko nowelizacji. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że trzeba pomóc górnictwu. To jest rola rządu - to powinien robić rząd, a nie grupa posłów - mówił Bartoszewski, wskazując przy tym na możliwą niezgodność niektórych rozwiązań nowelizacji z konstytucją.
Paulina Hennig-Kloska, reprezentująca Polskę 2050, podkreśliła, że konieczna transformacja energetyczna to trudny proces, wymagający szczerej i otwartej dyskusji, której nie gwarantuje przyjęty sposób procedowania projektu. Jak mówiła, posłowie nie mają podstawowych informacji, potrzebnych im do prac legislacyjnych.
Projekt skrytykował poseł Konfederacji Robert Winnicki, oceniając, iż "to jest ustawa likwidacyjna, likwidująca górnictwo węgla kamiennego w Polsce". - To jest radykalne, jaskrawe złamanie przyrzeczeń PiS-u z kampanii wyborczej, z pierwszych lat rządów - mówił parlamentarzysta. I zarzucał tym górniczym związkom, że przez 30 lat blokowały działania transformacyjne w branży, zaś podpisując w maju umowę społeczną "zdradziły", godząc się na likwidację górnictwa.
Konfederacja - jak mówił Winnicki - nie zgadza się na to i żąda wypowiedzenia przez Polskę unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Klub Konfederacji złożył do projektu dziewięć poprawek, które - jak powiedział poseł - "odsyłają tę ustawę do kosza".
Wiceminister zabiera głos
Odpowiadając na pytania posłów, wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik tłumaczył, że szybki tryb procedowania nowelizacji wynika z konieczności zapewnienia płynności finansowej spółkom węglowym (poprzez m.in. zawieszenie spłat części zobowiązań wobec ZUS i PFR, łącznie ponad 1,8 mld zł).
Potwierdził, że w drugiej połowie stycznia Polska złoży w Komisji Europejskiej formalny wniosek notyfikacyjny dotyczący systemu wsparcia dla górnictwa, zaś proces notyfikacyjny może potrwać ok. 10-12 miesięcy. Pyzik apelował o prace nad ustawą i konsensus ponad podziałami politycznymi, dla dobra polskiego górnictwa i gospodarki, a także dla uratowania miejsc pracy w sektorze węglowym. Wiceminister powiedział, że jest "dobrej myśli" co notyfikacji ustawy przez KE.
Projekt, obok budżetowych dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, zakłada także zawieszenie i docelowe umorzenie składek na ubezpieczenia społeczne w części finansowanej przez pracownika i płatnika, Fundusz Pracy, Fundusz Solidarnościowy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Emerytur Pomostowych oraz ubezpieczenie zdrowotne. Chodzi o stare zobowiązania spółek węglowych, których spłatę w przeszłości odroczono i rozłożone na raty - docelowo miałyby one zostać umorzone wraz z odsetkami za zwłokę, jeżeli KE uzna, iż takie umorzenie jest zgodne z unijnym rynkiem wewnętrznym. Zawieszenie spłat i docelowe umorzenie ma także dotyczyć 1 mld zł pożyczki z PFR, jaki otrzymała w tym roku Polska Grupa Górnicza.