Wiceminister Olga Semeniuk podkreślała na antenie radia TOK FM, że nie ma żadnego hurraoptymizmu. Są pieniądze na pomoc dla poszczególnych branż, ale czeka nas wiele trudnych miesięcy.
- Powtarzamy, że przed nami duża i głęboka recesją - zaznaczyła. Ale dodała też, że dzięki tarczom udało się Polsce utrzymać poziom gospodarczy, którego w innych krajach nie udało się utrzymać.
Podkreśliła, że cała gospodarka to system naczyń połączonych, a rząd stara się zachować równowagę między płynnością przedsiębiorstw, a utrzymaniem zatrudnienia.
Koronakryzys. Nie chcą tarczy, chcą móc zarabiać
Pytana o to, na jak długo wystarczy pomoc dla hotelarzy, skoro można się spodziewać, że ich problemy nie skończą się wraz z końcem pandemii, podkreśliła, że branża jest "obudowywana różnymi instrumentami."
- Na pewno jest to wieloletni kryzys. Są wdrażane kolejne instrumenty dla branży hotelarskich. Dostępy do kredytów wieloletnich, instrumenty na przekwalifikowanie pracowników - wyliczała.
Dodała również, że już część gałęzi gospodarczych nie odnotowywało takich dochodów jak w poprzednim roku.
- Środki finansowe będą, ale to nie worek bez dna. Te z pewnością pieniądze będą mniejsze niż na wiosnę. Części branż musiałam odmówić - przyznała na antenie TOK FM.
- Ten kryzys może potrwać kilkanaście miesięcy, ale przez najbliższe lata będziemy zmieniać gospodarkę - podkreśliła.
Na koniec dodała, że im szybciej wyszczepimy społeczeństwo, tym większa szansa na wcześniejszy powrót do normalności.
- Szczepionka jest fakultatywna. Apelujemy, aby się jej nie bać. Bania europejskie potwierdziły jej bezpieczeństwo. Nie jestem zwolennikiem obligatoryjności, ale sama się zaszczepię w pierwszym możliwym momencie - wyznała.