"Jeśli nikt nie jest w stanie zabezpieczyć aptek, do których trafia dwa miliony chorych dziennie, dajcie nam tani spirytus. Mamy kilkanaście tysięcy izb recepturowych a ten płyn potrafi zrobić nawet niewidomy farmaceuta. Pobudka" - napisał na swoim Twitterze Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Pod wpisem pojawiły się komentarze innych aptekarzy. "To ostatni moment na takie działanie" - twierdzi jeden z nich, inny dodaje: "apteka ten farmakopealny kupuje od tygodnia powyżej 500 zł netto za litr. Gdzie logika?".
Czytaj też: Koronawirus wymusza zmiany w działaniu aptek
Tomków swoim wpisem nawiązał do komunikatu Orlenu. Spółka paliwowa poinformowała, że - dzięki pozwoleniu od Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych - płyny do dezynfekcji rąk o pojemności 1 litra będą dostępne na jej stacjach w cenie 15 zł.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", chodzi o to, że apteki kupują surowce - w tym spirytus - w hurtowniach farmaceutycznych, w których ostatnio ceny poszły w górę. Orlen nie musi stawać w kolejce do hurtowni. Co więcej, aptekarze skarżą się, że w ostatnich dniach niektóre surowce bardzo trudno dostać, a część z nich mocno zdrożała.
Czytaj także: Koronawirus. Banki gotowe na wakacje kredytowe
Stąd Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET proponuje nowelizację ustawy COVID-19. Związek domaga się m.in. poszerzenia katalogu rodzajów środków dezynfekujących, możliwych do wytwarzania w recepturze aptecznej oraz rozwiązań obniżających koszty produkcji takich środków.
- Dzięki temu apteki mogłyby nabywać na przykład spirytus spożywczy ze sklepów czy hurtowni niefarmaceutycznych. Bez tej zmiany apteki nie będą w stanie wytwarzać środków dezynfekujących niezbędnych do przeciwdziałania COVID-19 w ilościach i po cenach odpowiadających potrzebom społecznym - przekonuje Marcin Piskorski, prezes PharmaNET.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl